– Przez parę sezonów stołeczny klub notował systematyczny progres, jeśli chodzi o stabilizację i wydawało się, że pod wieloma względami, mentalnym, zgrania, doświadczenia, jest gotowy do walki o najwyższe cele w lidze i pucharach. W Ankarze był zimny prysznic, ale na szczęście to tylko jeden mecz i nie można opierać się wyłącznie na nim – tłumaczy nam Mazur. – Niemniej trochę się boję rywalizacji w rewanżu. Chcę wierzyć w sukces i odpycham złe myśli. Wiemy jak potrafi grać zespół Projektu, wiemy, że umie się odbudować. Realnie trzeba ocenić, że sytuacja warszawian jest trudna, szczególnie że nie mamy wiadomości czy gotowy będzie Kevin Tillie (Francuz doznał urazu w ostatnim meczu ligowym – red.) – zauważa były szkoleniowiec kadry, a dziś komentator siatkówki.
Siatkarze Projektu sponiewierani w Turcji
Siatkarze Projektu zostali w Turcji dosłownie sponiewierani i tak zdecydowanej porażki nikt się nie spodziewał. Warszawska drużyna rozegrała jeden z gorszych meczów w tym sezonie, o ile nie najgorszy. Właściwie trudno było wyróżnić kogokolwiek, zawodzili nawet najwięksi pewniacy. Halkbank od razu narzucił swoje warunki, przy biernej postawie gwiazd Projektu.
Wilfredo Leon znowu to zrobił! Sześć asów w najważniejszym meczu sezonu, puchar na wyciągnięcie ręki
Turecki zespół był lepiej dysponowany przede wszystkim na zagrywce (7 asów wobec tylko 2 Projektu) i w obronie (m. in. aż 12 bloków). Brylował niesamowity kubańsko-brazylijski lider gospodarzy Yoandy Leal, który zdobył 23 pkt, a w końcówce momentami ośmieszał defensywę gości sprytnymi zagraniami. Projektowi nie wychodziło prawie nic.
Siatkarze Projektu oszołomieni jak bokser po nokdaunie
– Można się zastanowić, czy to był problem mentalny – uważa Mazur. – Jeśli nie funkcjonuje mental, to sypią się również poszczególne elementy. Drużyna z Warszawy jawiła się jako ekipa umiejąca grać w różny sposób, i technicznie, i sprytem, i siłą ognia w ataku. W tym sensie Projekt wszystko ma, ale dochodzi coś, co może rozbić kolektyw, gdy nie czuje się on pewnie, gdy została nadwyrężona pewność siebie i wiara w swoje możliwości. Wtedy jest bardzo trudno poskładać wszystkie rzeczy, szczególnie jeśli przeciwnik nie poda ręki – wskazuje ekspert i zastanawia się, czy zimny prysznic może otrzeźwić podopiecznych Piotra Grabana w środowym rewanżu (19.03 o godz. 18 na Torwarze).
Kto z kim w play-off PlusLigi? Na pewno megahit: Wilfredo Leon kontra Bartosz Kurek!
Jednak zastrzega:
Czasami bywa, że w drużynie następuje lekkie załamanie, to się może zdarzyć w sytuacji, w której zespół jest pewien swojej mocy, ale nie doceni siły przeciwnika. Pojawia się wówczas rodzaj otrzeźwienia i ono może dać pewien pozytywny impuls. Nie wiem czy tak będzie w tym przypadku, bo nawet w kolejnym meczu ligowym było można dostrzec pewne pozostałości starcia z Turcji. Widziałem, że nawet mimo pokonania Skry, w siatkarzach Projektu jakby wciąż tkwi siła ciosu, który im zadał Halkbank. Troszkę jak w boksie, gdzie soczyste uderzenie pozostawia ślad u pięściarza, a głowa szumi. Pytanie jak mocno siedzi w graczach z Warszawy ten cios i styl, w jakim przegrali w pierwszym meczu.
Krótko po meczu w Warszawie odbędzie się drugie starcie ćwierćfinałowe LM – Jastrzębskiego Węgla z Olympiacosem (19.03 o godz. 20.30). Mistrzowie Polski są faworytami, mimo że z Grecji przywieźli tylko punkt (prowadząc 2:0, ulegli 2:3).
Gwiazda z Jastrzębia kaja się po wpadce w Grecji: Nie byłem odpowiednio dokładny, jest frustracja
– Jastrzębianie ułożyli sobie początkowo wszystko jak należy, a potem zostali zaskoczeni – analizuje Mazur. – U rywala co prawda grają gwiazdy, ale jednak dość wiekowe. W rewanżu najwięcej będzie zależało od koncentracji. Potencjał zdecydowanie jest po stronie mistrza Polski, tu nie powinno być wielkich problemów, nie oczekuję przykrej niespodzianki. Stawiam na Jastrzębski Węgiel. Jeśli sam sobie nie przeszkodzi, będziemy mieli powody do radości.