Bartosz Kurek

i

Autor: archiwum se.pl

Ojciec Bartosza Kurka: Bartkowi nie grozi sodówka, to tytan pracy

2012-07-11 15:37

Syn dostał dar od Boga, wzrost, warunki, chęć do solidnej pracy. Teraz z tego wszystkiego korzysta i nie powiedział jeszcze ostatniego słowa - mówi "Super Expressowi" Adam Kurek (44 l.), ojciec lidera reprezentacji Polski Bartosza Kurka (24 l.), najlepszego siatkarza finału Ligi Światowej.

Kurek senior dobrze wie, co mówi - sam grał w kadrze narodowej siatkarzy i osobiście wprowadzał syna w arkana dorosłej siatkówki. Obaj występowali w 2004 r. w ligowym zespole z Nysy, gdy zaledwie 16-letni Bartek stawiał pierwsze kroki na poziomie ekstraklasy.

Bartek towarzyszył ojcu od najmłodszych lat. Najpierw podbijał sobie balonik, a potem, w drugiej klasie szkoły podstawowej, po raz pierwszy zagrał w siatkę. Zawsze był wyższy od rówieśników (dziś ma 205 cm), co najpierw stało się jego przekleństwem. Ale kiedy pająkowaty chudzielec zaczął poważnie trenować, przyszła właściwa koordynacja ruchowa i od tego momentu kariera nabierała rozpędu.

Dzisiaj tata nie może ukryć dumy z wyczynów syna, który ma na koncie 5 medali wielkich imprez - od złota mistrzostw Europy 2009 po triumf w tegorocznej Lidze Światowej. W wieku 24 lat to nie byle jaki bilans.

- To nie koniec jego możliwości, bo najlepszy wiek dla siatkarza to 28-30 lat - uważa Adam Kurek.

- Bartek ma jeszcze rezerwy w swojej grze. W ciągu czterech lat może doszlifować niektóre elementy, na przykład przyjęcie i zagrywkę. Wtedy będzie w pełni dojrzałym siatkarzem. Jestem spokojny, że da sobie radę, bo jest tytanem pracy. Mógłby trenować 24 godziny na dobę - dodaje szczęśliwy tato.

Ojciec Bartka jest pewien, że sukcesy nie przewrócą synowi w głowie. - Gdyby tak miało być, to stałoby się to trzy lata temu po mistrzostwie Europy - mówi. - Ale Bartkowi sodówka nie grozi, on się znacznie wzmocnił mentalnie w ostatnim czasie. Teraz przed każdym turniejem wycisza się, stara się zupełnie wyłączyć. Ja wtedy wiem, że trzeba mu dać spokój i w ogóle do niego nie dzwonię. Za to 10 minut po triumfie w Sofii Bartek zadzwonił do mnie i dzielił się wielką radością. To jest ten moment, w którym spływa z gracza całe obciążenie i presja.

Mimo setek obejrzanych meczów syna Adam Kurek wciąż denerwuje się przed telewizorem.

- Kiedy oglądam Bartka w czasie gry, zawsze jestem podminowany, emocje przeżywam od początku do końca, ale to chyba normalne u ojca - opowiada Kurek senior, który sam grywa już tylko amatorsko, a na co dzień pracuje jako strażak w Nysie.

I jak wszyscy kibice liczy na duży sukces w igrzyskach olimpijskich. - Kluczowy będzie ćwierćfinał. Jeśli go wygramy, możemy dokonać wielkich rzeczy - przewiduje tata gwiazdora reprezentacji siatkarzy.

Najnowsze