Pierwsze spotkanie w Rzeszowie nie miało historii. Bełchatowianie poza otwierającym setem byli tłem dla rywali. W drugim meczu postawili trudniejsze warunki, ale nie umieli postawić kropki nad "i".
Prowadzili 7:3 w tie-breaku i dali sobie odebrać wygraną. To oznacza, że rywalizacja może się zakończyć już w sobotę po trzecim starciu. To zapowiadałoby prawdziwe trzęsienie ziemi w Bełchatowie. Kto wie, czy posada trenera Jacka Nawrockiego (48 l.) nie zawiśnie na włosku.
- Jeśli u siebie nie uda nam się wyeliminować błędów, będzie bardzo trudno - nie ukrywa Nawrocki. - Jesteśmy w ciężkiej sytuacji. Powiedziałem przed pierwszą rundą, że trudniej będzie wejść do czwórki niż w zeszłym roku zdobyć mistrzostwo.
Jego gracze nie mają wyjścia i liczą na rewanż we własnej hali.
- W niektórych momentach zdarzały nam się proste błędy, co rzeszowianie bezwzględnie wykorzystali. Wypada mi pogratulować rywalowi tych dwóch spotkań, ale to nie koniec. Czekamy na dalszą walkę w Bełchatowie - zapowiada kapitan Skry Mariusz Wlazły (30 l.).