Defensor Sampdorii, grający na co dzień w Serie B, w jedenastce Biało-Czerwonych znalazł się po raz pierwszy od… czternastu miesięcy. Po raz ostatni w wyjściowym składzie pojawił się jeszcze za kadencji Fernando Santosa, w wieńczącym przygodę Portugalczyka z polską kadrą meczu z Albanią w Tiranie. U Michała Probierza – mimo regularnych powołań – szansę gry dostawał rzadko, w końcówkach spotkań.
Biało-Czerwoni wychodzą na murawę w Porto. A Grzegorz Lato wspomina niezwykłe okoliczności zwycięstwa w tym mieście
W Porto dostał jednak zadanie specjalnie – powstrzymanie Rafaela Leao, który miesiąc temu w Warszawie sprawiał polskiej defensywie wiele kłopotów. Lekko nie było, ale piłkarz AC Milan – poza jedną akcją, w której faulem powstrzymywali go Kamil Piątkowski i Taras Romanczuk – dość oszczędnie korzystał tym razem ze swych atutów.
Cóż za dramat polskiego zawodnika w Porto!
Biegał więc Bartosz Bereszyński do przodu! I to jak! W 12 minucie właśnie on oddał pierwszy celny strzał w tym meczu: głową, po dograniu Jakuba Kiwior, prosto w ręce bramkarza gości. Jeszcze lepszą okazję – tym razem po świetnym podaniu Nicoli Zalewskiego – miał kwadrans później. Jego próba dogrania do Mateusza Bogusza została jednak w ekwilibrystyczny sposób zastopowana przez portugalskiego obrońcę. Następstwa tej akcji były jednak fatalne dla „Beresia”.
Zmiana już po trzydziestu minutach, Bartosz Bereszyński nie był w stanie grać dalej
Po zrobieniu – już bez piłki – paru kroków, złapał się za udo. Szybka pomoc sztabu medycznego postawiła na nogi tylko na 2-3 minuty, niezbędne do przygotowania zmiany. Za moment Bereszyński – już pod naszą bramką – położył się na murawie, by skłonić rywali do przerwania gry i umożliwienia wejścia na boisko Jakubowi Kamińskiemu. Murawę „Bereś” opuszczał z twarzą ukrytą w dłoniach…
Przypomnijmy, że na przedmeczowej rozgrzewce urazu doznał Sebastian Szymański. Gracz Fenerbahce w wyjściowej jedenastce zastąpiony został przez Mateusza Bogusza.