– Wiemy, że oczekiwania kilkunastu tysięcy kibiców to będzie dla nas dodatkowa presja – mówiła przed meczem Anna Barańska (25 l.). Gospodynie wytrzymywały ciśnienie pełnej fanów łódzkiej Areny przez dwa sety, potem zaczął się jakiś inny mecz.
Polki kompletnie pogubiły się w ataku, fatalnie przyjmowały. Hiszpanki zwietrzyły szansę i wykorzystywały każdy błąd biało-czerwonych. Błyskawicznie zapomnieliśmy, że grają zespoły, które w światowym rankingu dzielą aż 34 miejsca.
Dobrze, że w piątym secie Polki wzięły się w garść. Skuteczna gra pod siatką Katarzyny Gajgał (28 l.) i udane akcje Joanny Kaczor (25 l.) zakończyły hiszpańskie męczarnie, ale pozostawiły pytania o formę naszej drużyny na resztę turnieju.
– Najważniejsze, że potrafiłyśmy wyjść z wielkiej opresji – przyznała Barańska. – Ja też bym chciał wiedzieć, co się stało w trzecim i czwartym secie i każda teoria może tu być prawdziwa – stwierdził tylko trener Jerzy Matlak (64 l.).
Dzisiaj nasze dziewczyny grają z Chorwatkami, które w pierwszym meczu zostały zmiażdżone przez Holenderki – do 11, 18 i 12. Każdy wynik poza podobnie wysokim zwycięstwem biało-czerwonych byłby sensacją, ale po piątkowym dramacie wszystko jest możliwe.