W niedzielę o 17.30 Jastrzębski Węgiel podejmuje Zaksę, opromienioną trzema wygranymi meczami w Lidze Mistrzów i bedącą w wysokiej, meczowej formie. Jastrzębianie z kolei wracają „na świeżości”, nie wiedząc czego się spodziewać z powodu kilkutygodniowej przerwy spowodowanej kwarantanną. Dyspozycja zespołów wracających po zakażeniu bywała różna, chociaż często pierwsze mecze grane z marszu okazywały się udane. – Z Zaksą byłoby ciężko nawet, gdybyśmy teraz byli w najlepszej formie. Przyjeżdża mistrz Polski, zespół złożony z niesamowitych zawodników, którzy w tym momencie prezentują bardzo wysoki, fantastyczny poziom. Więc łatwo nie będzie. Ale musimy mieć głowy uniesione w górę i robić jak najlepiej to, co potrafimy i to po co tu jesteśmy. A końcowy rezultat jest inną kwestią. Teraz przede wszystkim liczy się zdrowie, powrót do w miarę dobrej dyspozycji, walka o każdy punkt i każdy set. A jeżeli tak będziemy do tego podchodzić, to wyniki przyjdą same – opowiada Jakub Popiwczak, który, jak się okazało, dość mocno odczuł skutki Covid-19.
Jastrzębski Węgiel buduje mocny skład na lata. Tomasz Fornal podpisał długi kontrakt
Libero reprezentacji Polski, medalista PŚ i Ligi Narodów z 2019 roku, przechorowywał koronawirusa dość długo. Na kwarantannie spędził aż 21 dni. Treningi wznowił kilkadziesiąt godzin temu. – Wszyscy na świecie to przechodzą i muszą przełamywać niedogodności. Teraz pora na nas i mam nadzieję, że wyjdziemy jak mężczyźni i będziemy robić, co do nas należy bez narzekania i patrzenia wstecz – powiedział Popiwczak i opisał swoje przeżycia koronawirusowe.
Jastrzębski Węgiel nie jedzie na turniej Ligi Mistrzów do Berlina!
– Przez kilka dobrych dni miałem obolałe całe ciało, stracony węch i smak. A jeśli chodzi o drogi oddechowe – gardło czy nos, to do teraz czuć, że nie wszystko jest jeszcze w porządku. Ale dało się utrzymać delikatną aktywność fizyczną, co dziś pomaga mi w treningu. Nie mam aż takich wielkich zakwasów, jakich się spodziewałem – dodaje z optymizmem.