Kędzierzynianie jeszcze raz pokazali w tym sezonie, że nic nie jest w stanie ich złamać, bez względu na okoliczności. Takiej siły mentalnej nie prezentuje dzisiaj żaden zespół klubowy świata. Przy stanie 0:2 i 22:24 w trzeciej partii nikt nie postawiłby złamanego grosza na Zaksę, tymczasem polski półfinalista LM rozpoczął wtedy fantastyczną pogoń. Gdy się na dobre rozpędził, to wyhamował dopiero wygrywając tie-breaka na przewagi. Wyrwanie przez Zaksę trzeciej partii odmieniło oblicze meczu. Prowadzeni przez niezawodnego Kamila Semeniuka (27 pkt) i Łukasza Kaczmarka (22 pkt) podopieczni Nikoli Grbicia wrócili do swojej siatkówki. Dobrze odbierali serwis, pojawił się skuteczny blok (6 „czap” Kuby Kochanowskiego), a gwiazdy Zenitu zaczęły się nerwowo rozglądać wokół siebie, nie bardzo wiedząc, co się dzieje.
Łukasz Kaczmarek z Zaksy: Mogłem już nigdy nie zagrać w siatkówkę, teraz walczę o finał LM [WYWIAD]
Niespecjalnie pomógł też ekipie z Kazania nasz rodak Bartosz Bednorz, który był stale nękany zagrywką i popełniał sporo błędów w ataku. Przy pierwszej piłce meczowej dla Zaksy posłał co prawda asa, ale wcześniej kilka razy zawiódł. Ostatnia akcja meczu należała do Kochanowskiego, który przepychał piłkę na siatce z wyższym o 11 cm Aleksandrem Wołkowem i wygrał ten pojedynek.
– Musimy dalej ciężko pracować i nie wolno nam nic zmienić w naszym trybie przygotowań i treningu. Mam nadzieję, że ta dobra atmosfera, jaka jest u nas ostatnio, będzie nas nakręcała do coraz lepszej gry – mówił kilka dni temu libero Paweł Zatorski (31 l.).
Jasna deklaracja siatkarza Zaksy Kędzierzyn przed półfinałem LM: „Jedziemy wygrać w Rosji”
Zaksa wskoczyła na taki poziom, że może teraz rozdawać karty także w Europie. W rewanżu (24 marca) kędzierzynianie uzyskają awans, jeśli wygrają w dowolnym stosunku. W razie ich porażki 2:3 dojdzie do złotego seta. Zenit zagra w finale, o ile zwycięży w Kędzierzynie 3:0 lub 3:1.