- To nie tak, że wchodzę drugi raz do tej samej rzeki. Ta walka to dla mnie początek promocji motocyklowego wyjazdu do Azji, dlatego rywal nie ma tu żadnego znaczenia. Podobnie jak pieniądze - mówi były mistrz Europy w boksie.
Wie, na co się pisze
Teraz o duszeniu nie będzie mowy. Pojedynek odbędzie się na zasadach K-1. Zawodnicy mogą walczyć jedynie w "stójce", używać pięści, kopnięć i uderzeń kolanami. - Mam za sobą trzy walki w takiej formule, więc wiem, na co się piszę - twierdzi Saleta, który tym razem mógł się solidnie przygotować.
Przeczytaj koniecznie: FC Porto podgląda Rudniewa
- Wtedy zacząłem trenować 3 tygodnie przed walką, gdyż trwał sezon motocyklowy. Teraz miałem 2 miesiące. Brak "parteru" mnie nie martwi. Poprzednio to Najman dwa razy próbował mnie przewrócić, a przecież ani on, ani ja pojęcia o walce na ziemi nie mamy. Żaden z nas nie wywodzi się z MMA.
Agresja nie wystarczy
Wrześniowa walka z Najmanem była ostatnim pojedynkiem Salety. Były kick boxer jest jednak pewny swego. - Mam lepsze warunki fizyczne, większe doświadczenie. Daję Najmanowi pół minuty na to, żeby spróbował ze mną wygrać. Potem liczyć się będą kondycja i technika. Wtedy go załatwię, bo samą agresją walki się nie wygra - przewiduje Saleta.
Bilety na galę można kupić na stronie www.eventim.pl, a także w salonach Empik, Saturn i Media Markt.