Przed igrzyskami olimpijskimi w Paryżu o Julii Szeremecie słyszeli w Polsce jedynie pasjonaci boksu. Po najważniejszej imprezie czterolecia znają ją wszyscy kibice sportu. 21-latka została pierwszą polską medalistką olimpijską w kobiecym boksie i przerwała trwające 32 lata oczekiwanie na polski medal w tej dyscyplinie. Po 44 latach reprezentant polskiego boksu ponownie zawalczył w wielkim finale igrzysk, choć w nim Szeremeta wyraźnie przegrała z kontrowersyjną Lin Yu-Ting z Tajwanu. Mimo to, osiągnęła wielki sukces i została sportową bohaterką Polski. Widać to po powrocie do kraju, bo o pięściarce z Chełma wciąż jest głośno, a także składane są jej kolejne oferty. Wielkie zainteresowanie wicemistrzynią olimpijską wykazują m.in. freak-fightowe federacje.
Zaoferowali Julii Szeremecie MILION za walkę
O potencjalnej walce Szeremety we freak-fightach zrobiło się głośno już w trakcie igrzysk. Ta odmiana sportów walki cieszy się obecnie wielką popularnością i są w niej gigantyczne pieniądze, nieporównywalne do zawodowych gal. Medalistka z Paryża mogłaby więc zarobić wielką kasę za to, co i tak robi, ale na razie ma inne plany. W rozmowie z WP SportoweFakty stanowczo odrzuciła możliwość występu na freakowej gali w najbliższej przyszłości - niezależnie od stawki.
- Cały czas dobijają się do mnie organizatorzy i proponują, bym zawalczyła na ich gali. [...] Chcę iść drogą sportową i nie planuję tam walczyć teraz ani w przyszłości - zadeklarowała. Przy okazji zdradziła, że jedna z takich ofert opiewała na ok. milion złotych! Miała dać jej tyle, co łącznie dały igrzyska, wliczając otrzymane pieniądze, mieszkanie i samochód.
Listen on Spreaker.Mówię orientacyjnie, bo na wstępie odmówiłam, dlatego nie negocjowaliśmy warunków finansowych. Nie chcę wchodzić w to środowisko, bo moim celem jest uprawianie sportu w czystej postaci i zachęcanie młodzieży do ruchu, a nie do tego typu rzeczy - wyjaśniła Szeremeta.