Gorąca atmosfera wokół męskiej kadry wywołana odejściem Michala Doleżala nieco przysłoniła fakt, iż w kobiecej kadrze relacje były napięte od dłuższego czasu. Całkowicie nieudany sezon olimpijski tylko wzmógł negatywne emocje, o których było głośno m.in. za sprawą Kamili Karpiel. Jedna z liderek kadry nie kryła się specjalnie z nie najlepszym podejściem do Łukasza Kruczka, a brudy z szatni wskazywały na wyraźny podział drużyny. Murem za trenerem stoi m.in. Nicole Konderla, która zawdzięcza byłemu szkoleniowcowi męskiej kadry znaczny progres.
Dramatyczny list pożegnalny polskiej skoczkini
Jednak Kruczek nie spowodował wyraźnego postępu u Karpiel, Kingi Rajdy i pozostałych utalentowanych zawodniczek, o których mówiło się w kontekście walki w konkursach mieszanych - zwłaszcza po obiecującym występie podczas mistrzostw świata w Seefeld w 2019 r. Tymczasem w Lany Poniedziałek Joanna Szwab dolała oliwy do ognia i opublikowała pożegnalny list, w którym wywlekła na światło dzienne wszystkie trudne sytuacje z czasów zakończonej już kariery.
W galerii poniżej zobaczysz, jak Kamil Stoch podchodzi do religii:
Szwab postanowiła zakończyć karierę tuż przed startem ostatniego sezonu. Dopiero po zakończeniu zimy ujawniła, jak złe emocje targały nią od dłuższego czasu. Jednak nie było to jej pierwsze rozstanie z nartami! - Sądziłam, że skoki narciarskie są mi pisane na zawsze albo chociaż na tak długo jak Danieli Iraschko-Stolz. Myślałam, że mogę być długowieczna jak Noriaki Kasai, i to pomimo że jako 18-latka usłyszałam od władz PZN, że jestem za stara i nieperspektywiczna. Był 2016 rok, wiosna. Wtedy pierwszy raz żegnałam się ze skocznią - wyznała 25-latka.
Brutalne rozliczenie z Łukaszem Kruczkiem
Mistrzyni Polski z 2019 r. nie poddała się i dalej trenowała, co doprowadziło do jej powrotu do reprezentacji. Do kadry powołał ją Łukasz Kruczek i okazał się to początek końca skoczkini. - Gdy teraz o tym myślę, do oczu płyną mi łzy. Właśnie teraz dopiero dochodzi do mnie, że przez nowego trenera znienawidziłam skoki. Nie chcę o nich myśleć, nie chcę widzieć ich na oczy. Chciałabym, żeby mi to przeszło. Łukasz cały czas uważał, że nie mogę robić niczego, co niezwiązane ze skokami - wyjawiła Szwab.
- Nie przegadałam tego, mimo że czułam inaczej. Zajęcia były lekkie, a poza nimi wszystkiego zakazał: pracy, prywatnych wyjazdów, życia typowego dla młodej dziewczyny. Więcej niż z nim rozmawiałam z psycholożką Basią. Zawsze będę jej dziękowała - przyznała szczerze była zawodniczka z Chochołowa. - Przepraszam wszystkich, którzy we mnie wierzyli. Choć najpierw tak naprawdę muszę sama się przeprosić ze skokami. Jeszcze będę je kochała. Kiedyś - zakończyła pożegnalny list.
Adam Małysz zareagował na list pożegnalny
Do jej słów błyskawicznie odniósł się dyrektor Polskiego Związku Narciarskiego ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej, Adam Małysz. Był on gościem programu "Misja Sport" w "Przeglądzie Sportowym" i nie mógł uniknąć gorącego tematu.
Adam Małysz bez ogródek odpowiada Kamilowi Stochowi. Gorąco! "Nie wiem, skąd to wytrzasnął"
- O rzeczach, które działy się w kadrze, ja dowiadywałem się z mediów albo dopiero teraz, po sezonie, gdy miałem okazję szczerze porozmawiać z Łukaszem Kruczkiem i jego asystentem, Marcinem Bachledą. Szczególnie w rozmowie z Marcinem wyszło parę rzeczy, o które miałem do niego żal, bo mógł wcześniej o tym powiedzieć, jeśli takie sytuacje rzeczywiście miały miejsce. Przez to też jakby przyczynił się do tego wszystkiego, co się wydarzyło - stwierdził "Orzeł z Wisły".
- Musiało nie zagrać tam dużo więcej rzeczy. Nie jest tak, że była to tylko i wyłącznie wina Łukasza. Oczywiście, nie chcę go bronić, ale myślę, że to wszystko się po prostu nie poukładało - dodał dyrektor PZN. Głośno mówi się o rozstaniu z Kruczkiem, a słowa Małysza zdają się to potwierdzać. - Na dziś wiemy, że jednej kadry kobiet nie będzie. Powstanie część zakopiańska oraz beskidzka. I według wyników oraz wytycznych będą się kwalifikować na zawody - zakończył legendarny skoczek. 20 kwietnia mają zostać ogłoszone składy kadr narodowych na sezon 2022/23 i wtedy oficjalnie wyjaśni się przyszłość kobiecych skoków w Polsce.