Małysz ujawnił: niedzielny konkurs w Wiśle mógł się nie odbyć!
Konkursy indywidualne w skokach narciarskich w ramach cyklu Pucharu Świata, które zostały rozegrane w Wiśle, z pewnością nie potoczyły się tak, jak marzyli Polacy. Zdecydowanie gorsza była na pewno sobota, gdy najlepszy Paweł Wąsek był 11. ale reszta już tak dobrze się nie spisała – Aleksander Zniszczoł był 16., Dawid Kubacki 25., a Jakub Wolny 26. W niedzielę było już nieco lepiej i fani otrzymali nieco pocieszenia – Paweł Wąsek znów był 11. ale tuż za nim, na 12. miejscu uplasował się Zniszczoł. Reszta też się poprawiła – Wolny i Kubacki zajęli 18. i 19. miejsce, a Kamil Stoch i Piotr Żyła, którzy nie zapunktowali w sobotę, drugiego dnia uplasowali się na 25. i 26. miejscu. Mało jednak brakowało, a tego konkursu... w ogóle by nie było.
Późnym wieczorem Piotr Żyła usłyszał przykrą wiadomość. Niekoniecznie się tego spodziewał
Jak ujawnił Adam Małysz, o pierwszej w nocy z soboty na niedzielę doszło do zdarzenia, które uszkodziło zeskok skoczni jego imienia. – Pewnie nie wszyscy wiedzą, ale mieliśmy tutaj awarię w nocy. Chcieliśmy wyrównać trochę zeskok po opadach. Na skocznię wjechał ratrak. Niestety obiekt został uszkodzony. Doszło do tego, że na setnym metrze zrobiła się dziura aż do siatek podtrzymujących śnieg – powiedział prezes PZN cytowany przez portal Sport.pl – Ratrak był już w połowie, ale "kopło". Nagle wyciągnął ten śnieg. Była szybka reakcja o pierwszej w nocy do pracowników – dodał.
Mimo tak fatalnej pory, organizatorzy stanęli na wysokości zadania. Adam Małysz bardzo chwalił pracowników, którym udało się uzupełnić wspomnianą dziurę. – Trzeba było dostrzelać śniegu z armatek do tej dziury. Chłopaki stanęli na wysokości zadania. Od pierwszej w nocy do ósmej rano pracowali i w porze zawodów można było wręcz nie zauważyć tego, co się tam wydarzyło. Wielkie brawa dla organizatorów, że te konkursy udało się przeprowadzić – powiedział „Orzeł z Wisły”. – Na szczęście był mróz, więc uruchomiono armatki, polewano ten śnieg wodą, żeby był twardszy i udało się doprowadzić skocznię do takiego stanu, by można było na niej skakać. Nie było ciekawie, stąd też naprawdę duże podziękowanie dla tych, którzy organizują tu zawody. Sami mieli wątpliwości, czy to się uda, ale stanęli na wysokości zadania. Można na nich było liczyć w każdym momencie – kontynuował i zaznaczył, że pracowników komplementowali także przedstawiciele FIS i innych reprezentacji.
Dramat Kamila Stocha w Wiśle! Przez całą karierę nie przeżył czegoś takiego