We wrześniu tego roku Andreas Kofler wystąpił podczas zawodów narciarskich po raz ostatni. To był konkurs w Trondheim w ramach zawodów Pucharu Kontynentalnego. Później zniknął z narciarskiej mapy. W wywiadzie dla "Tiroler Tageszeitung", austriackiej gazety, którą cytuje na swojej stronie internetowej FIS (międzynarodowa federacja skoków narciarskich), Kofler zdradził powód zawieszenia swojej kariery. I jest się o co martwić. Okazuje się, że zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni z 2010 roku cierpi na chorobę autoimmunologiczną, która uniemożliwia mu rywalizację na najwyższym poziomie.
Problemy z ortografią Piotra Żyły?
- Ta jesień to bardzo trudny czas dla mnie - przyznał krajowemu medium Kofler. - Skupiam się na swoim zdrowiu i rozwiązaniu problemu z moją energią. Dałem z siebie wszystko podczas przygotowań do sezonu, ale byłem słabszy i słabszy. Mój organizm zwalcza swoje własne komórki. To kwestia fizyczna, nie mam problemów z psychiką. Przeciwnie, jestem zmotywowany do dalszych postępów w skakaniu, ale zauważyłem, że mam problem z balansem mojej enrgii. Muszę nieco zwolnić.
Tak Adam Małysz świętował urodziny [ZDJĘCIA]
Problemy zdrowotne Kofler zauważył już ubiegłej zimy, ale początkowo nie zdiagnozowano choroby autoimmunologicznej. Austriak jest świadom, że do realizacji celów sportowych potrzebuje sprawnego organizmu i teraz jemu chce poświęcić sporo uwagi. - Polegałem na moim ciele 15 lat, a teraz ono dało mi znak - tłumaczył Austriak. Jego długoterminowym celem jest start w mistrzostwach świata w austriackim Seefeld, gdzie w 2019 roku rywalizować będą najlepsi skoczkowie na świecie. - To byłoby ładne zakończenie mojej kariery - gdybał na łamach "Tiroler Tageszeitung" 33-letni skoczek.