Polacy uwielbiają jeździć na nartach, rok rocznie możemy zobaczyć to na stokach. Nie przekłada się to jednak na osiągnięcia w narciarstwie alpejskim, gdzie na próżno szukać biało-czerwonych na pierwszych miejscach w zawodach. Naszych reprezentantów, w tej dyscyplinie, jest jak na lekarstwo, a niektórzy z nich musi samodzielnie szukać sponsorów, aby wyjechać na zawody.
W taki właśnie sposób radzi sobie Michał Kłusak. Polski alpejczyk prowadził zbiórkę pieniędzy, żeby wyjechać na kolejne zawody. Wsparcie finansowe zapewniali mu również rodzice i siostra. Cel był jasny - wywalczyć sobie kwalifikację olimpijską. - Michał powiedział, że na igrzyska olimpijskie pojedzie ten, kto będzie najwyżej na międzynarodowej liście olimpijskiej. Michał starał się spełnić ten warunek, jeździł za własne pieniądze na różne zawody - powiedziała Magdalena Kłusak w filmie opublikowanym na Facebooku.
Michał Kłusak radził sobie najlepiej z polskich zawodników. Cel został osiągnięty i w Pjongczangu mógł wystartować nawet w trzech konkurencjach. Marzenia alpejczyka może zniweczyć jednak PZN, który do Korei Południowej chce wysłać innego z Polaków, Michała Jasieczka. - Parę godzin przed ogłoszeniem kto jedzie do Pjongczang dowiadujemy się, że jednak liczą się punkty FIS... Michał ma 26 punktów FIS, jest 126. w zjeździe. PZN chce wysłać innego zawodnika, który ma 16 punktów w slalomie, ale jest 176. na świecie. Panowie z zarządu nas oszukali - przedstawiała fakty siostra Kłusaka.
Zobacz również: Pjongczang 2018: Najlepszy polski zawodnik może nie pojechać na igrzyska! PZN skreśli jego plany?
