Jeszcze kilkanaście dni temu forma polskich skoczków była wręcz znakomita. Potwierdziły to wyniki na mistrzostwach świata w Planicy, na których nasi reprezentanci zgarnęli dwa medale. Piotr Żyła na skoczni normalnej zdobył złoto, a na skoczni dużej Dawid Kubacki sięgnął po brąz. Zabrakło wisienki na torcie w postaci medalu w konkursie drużynowym, ale i tak nie było na co narzekać. I w dodatku był to optymistyczny akcent przed końcówką sezonu w Pucharze Świata.
Thurnbichler zwołał nagłe spotkanie. Awaryjne działanie w kryzysie
Niestety realia okazały się zdecydowanie inne i obecnie można mówić o kryzysie polskich skoczków. Choć w Oslo Dawid Kubacki wywalczył jeszcze podium i wydawało się, że Raw Air dla Polaków nie jest stracone, to w Lillehammer było już fatalnie. Najwyżej sklasyfikowany był Kamil Stoch, który zajął 15. miejsce, a Polacy zdobyli w sumie 39 punktów. To bardzo słaby dorobek, jak na sześciu zawodników w stawce.
Najpewniej dlatego Thomas Thurnbichler zdecydował się na działanie awaryjne. Jak informuje Dominik Formela z portalu skijumping.pl, Austriak zdecydował się na zorganizowanie wieczornego spotkania ze skoczkami. - Trener chce wyzwolić ogień w grupie na ostatnie weekendy sezonu - czytamy we wpisie dziennikarza. Być może to jedyna szansa, żeby jeszcze powalczyć o coś wielkiego w tym sezonie.