Justyna Kowalczyk podczas kolejnych startów na najważniejszych imprezach w biegach narciarskich przedstawiana była przez komentatorów jako zawodniczka z Kasiny Wielkiej. Miejsce pochodzenia naszej multimedalistki olimpijskiej na stałe utrwaliło się w głowach i sercach fanów sportsmenki. Tym bardziej, że większość stacji telewizyjnych prezentowała obrazki z Kasiny, gdzie każdy sukces Kowalczyk był mocno fetowany przez lokalną społeczność. Niektórzy fani spodziewali się więc, że po zakończeniu profesjonalnej kariery Justyna Kowalczyk wróci do rodzinnego miejsca, gdzie będzie mogła wieść spokojne i pełne radości życie. Tak się jednak nie stało. W jednym z wywiadów legendarna biegaczka narciarska przyznała, że nie osiadła na stałe w Kasinie Wielkiej i wskazała jednocześnie, choć dość nieprecyzyjnie, obecnie miejsce zamieszkania.
Gdzie mieszka Justyna Kowalczyk?
Justyna Kowalczyk po zakończeniu kariery biegaczki narciarskiej postanowiła zaangażować się mocniej w sprawy całkowicie prywatne. Gdy prowadziła czynną karierę sportową nie miała na to czasu. Teraz jednak jest szczęśliwą żoną i mamą. Wydaje się, że rodzinne życie sprawia jej mnóstwo radości. Cała familia postanowiła na stałe zamieszkać w polskich górach, co idealnie wpisuje się w duszę legendarnej zawodniczki. Do Kasiny Wielkiej jednak nie wróciła. - Nie - odpowiedziała na pytanie o to w rozmowie z portalem eurosport.tvn24.pl.
Jednocześnie utytułowana sportsmenka zdradziła, gdzie teraz mieszka wraz z rodziną. - Mieszkamy pod Tatrami, tak to określę - wyjawiła nieco więcej, choć wyraźnie widać, że Kowalczyk ceni sobie prywatność i nie chce dzielić się publicznie takimi szczegółami. Mogłyby one wzbudzić ogromne zainteresowanie kibiców i mediów. Wracając do Kasiny Wielkiej, Justyna Kowalczyk zdecydowała się opowiedzieć trochę więcej na temat rodzinnej miejscowości.
Apoloniusz Tajner drżał ze strachu. Wściekli Niemcy atakowali z każdej strony, co za skandal!
Justyna Kowalczyk o Kasinie Wielkiej
Kasina Wielka stała się rozpoznawalna nie tylko dzięki Justynie Kowalczyk. Na tamtejszej stacji kolejowej kręcono sceny do znanego filmu "Lista Schindlera". Czy Justyna Kowalczyk robiła wszystko, by zobaczyć ekipę Stevena Spielberga? Według jej wspomnień - nie. - Nie fascynowali mnie znani ludzie, nie musiałam oglądać ich z bliska. Pamiętam tyle, że o tych ekipach filmowych coś tam w okolicy opowiadano, to tak. Stacja w Kasinie rzeczywiście położona jest dość malowniczo, w tej części Polski najwyżej nad poziomem morza. Bardzo fajnie wygląda. Do niedawna funkcjonowała linia, z Chabówki do Nowego Sącza chyba, którą zamknięto bodajże w tym roku. Taka starodawna, pociągi tylko w weekendy i na specjalne okazje. To wszystko podobało się reżyserom, bo kręcono tam kilka innych filmów, w tym "Katyń" Andrzeja Wajdy - opowiadała w wywiadzie.
- Kiedy byłam w miarę dorosła, tą trasą kursowały tylko dwa, góra trzy pociągi na dobę. To miejsce powoli zamieniało się w skansen, więc wspomnień, że wyglądam przez okno, a ktoś tam macha mi z peronu chusteczką, nie mam - mówiła dalej o rodzinnej miejscowości ikona rodzimego sportu.
