Stefan Hula, PŚ w Zakopanem

i

Autor: CYFRA SPORT Stefan Hula podczas konkursu PŚ w Zakopanem.

Pjongczang 2018: Stefan Hula. Cierpliwość, spokój i... podium na ukoronowanie kariery?

2018-02-06 18:30

Stefan Hula będzie jednym z filarów reprezentacji Polski podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich Pjongczang 2018. W ostatnich tygodniach najstarszy z kadrowiczów Stefana Horngachera prezentuje bardzo równą, wysoką formę i choć do tej pory jego najlepszym wynikiem w karierze jest czwarte miejsce w Zakopanem, to na olimpijskim turnieju w Korei Południowej może sprawić niespodziankę i jeszcze go poprawić.

Po kosmicznym w wykonaniu Polaków poprzednim sezonie wydawało się, że żelazna czwórka Stefana Horngachera - Kamil Stoch, Maciej Kot, Piotr Żyła i Dawid Kubacki - jest nie do ruszenia. Nikt nie spodziewał się, że jakiś inny zawodnik może wskoczyć do składu drużynowego, a co więcej prezentować naprawdę równą, wysoką formę.

Tymczasem Stefan Hula nie tylko zyskał uznanie w oczach austriackiego szkoleniowca i wszedł do zespołu, ale wręcz zaczął się w nim rozpychać łokciami. Wcześniej uchodził za tego zawodnika, który był raczej pośmiewiskiem kibiców, a nie jednym z liderów reprezentacji. Wystarczy jednak rzut oka na jego statystyki z poprzednich lat. Od momentu debiutu w Pucharze Świata w sezonie 2004/2005 (kiedy to ani razu nie przebrnął kwalifikacji) aż do zakończenia poprzedniej kampanii 2016/2017 ledwie trzy razy uplasował się w czołowej dziesiątce konkursu.

A od listopada tego roku do dziś udało mu się to czterokrotnie! Widać więc wyraźnie, jak gigantyczny progres zaliczył. Co nie było wcale tak oczywiste, bo Hula ma na karku już 31 lat, a we wrześniu skończy 32 wiosny. Horngacher udowodnił jednak, że dla niego nie liczy się wiek, a przede wszystkim ciężka praca na treningach. Która jak widać przynosi zamierzony efekt.

Siódme miejsce na inaugurację Pucharu Świata 2017/2018 w Wiśle traktowaliśmy raczej jako miłą niespodziankę. Ale kolejne jego dobre występy utwierdzały nas w przekonaniu, że to nie były pojedynczne wyskoki, a efekt naprawdę rosnącej formy. I kulminacja tej dyspozycji miała miejsce na początku 2017 roku. Najpierw wraz z drużyną Hula, który wygryzł ze składu Macieja Kota, stanął na trzecim miejscu podium podczas MŚ w lotach w Oberstdorfie. Tydzień później w Zakopanem było jeszcze lepiej. Walnie przyczynił się do tego, że Polacy pierwszy raz w historii wygrali konkurs drużynowy przed własną publicznością, a w zawodach indywidualnych uzyskał najlepszy wynik w karierze, bowiem był czwarty. A mógł finiszować jeszcze wyżej, jednak mimo prowadzenia po pierwszej serii spadł o kilka pozycji.

- Mówicie, że jestem taki spokojny? Może to dlatego, że mam trzy dziewczyny w domu (żona i dwie córki - red.). Staram się wyłączyć emocje, choć wiem, że do końca się nie da - opowiadał po konkursie w Zakopanem. I swoimi ostatnimi występami Hula udowadnia, że Horngacher może na niego liczyć. Zarówno w rywalizacji pojedynczej, jak i drużynowej. A pięknym ukoronowaniem jego znakomitego sezonu, a może i całej kariery byłby olimpijski medal wywalczony w Pjongczangu.

ZOBACZ: ZIO Pjongczang 2018: Skarb kibica

Najnowsze