Paweł Gil

i

Autor: Eastnews

Podsumowanie 32. i 33. kolejki ligowej. Sędzia, sędzia, brazyliana. [PLUSY i MINUSY]

2015-05-22 10:11

Ekstraklasa nabiera tempa! Za nami dwie kolejki rozegrane w ciągu jednego tygodnia. Pozycję lidera utrzymał Lech Poznań, Kamil Wilczek zbliżył się do korony króla strzelców, ale wszystkich przyćmili sędziowie. Smutni panowie z gwizdkiem okazali się największym wzmocnieniem mistrza Polski z Warszawy. Zapraszamy na plusy i minusy 32. oraz 33. kolejki Ekstraklasy!

PLUSY

Jagiellonia - PZPN 1:1 (Lech Poznań - Jagiellonia Białystok 1:3 i Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok (1):0)

W weekend Lech. W środę Legia. Oba mecze na wyjeździe. Oba wręcz fenomenalne. I w obu ekipa Michała Probierza skręcona wręcz koncertowo. To właśnie białostoczczanie są obecnie - naprawdę! - jedynym zespołem, który zasługuje na tytuł. Choćby dlatego, że jako jedyni potrafią zagrać dwa równe mecze w ciągu jednego tygodnia. W naszej lidze to wystarczy.

Nie lubimy teorii spiskowych. Nie wierzymy w kondominium polsko-rosyjskie. Ale to jest fakt. Sędziowie "Jagi" nie lubią. I nawet mamy pomysł, dlaczego tak się dzieje.

Białystok. Naprawdę myślicie, że komukolwiek chciałoby się jeździć tak daleko? Drogi dziurawe, klimat nie ten - sprawiedliwiej, jak mistrzem zostanie ktoś z centralnej części Polski. Kibice oszczędzą przynajmniej na biletach PKP. I mniej wypadków będzie na drogach.

Boniek: Chcę zawieszenia sędziów meczu Legii i Jagiellonii

Drągowski Superstar! (Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok (1):0)

Po środowym spotkaniu został w mediach rozjechany. Że wieśniak, że niewychowany, że baran. Wszyscy nagle zapomnieli, że ten gość ma dopiero 17 lat! Siedemnaście! Większość Polaków w tym wieku kradła gruszki z działki sąsiada i próbowała kupić browara bez dowodu w okolicznym sklepiku. A on zatrzymał - bo zatrzymał, gola Orlando Sa uznajemy za dowcip po gwizdku końcowym - Legię Warszawa! I to jeszcze w meczu, który mógł decydować o mistrzostwie Polski.

Chłopie, nie przejmuj się. Pokazałeś nieprzyzwoite gesty warszawskim kibicom? Chciałeś wszczynać burdę? Miałeś prawo. Przynajmniej udowodniłeś, że ci zależy. Że masz jaja.

Na to zresztą też mamy teorię. Innym piłkarzom akurat te narządy tylko by przeszkadzały. Jaja, do rurek?

Michał Probierz po starciu z Legią: Pierwsza myśl? Rzucić trenowanie

Wyrzut sumienia polskich scoutów (Piast Gliwice - GKS Bełchatów 6:3)

Ilu już takich było? Kamil Wilczek. 27 lat. Piast Gliwice. Wcześniej Zagłębie Lubin. Ponoć ligowy średniak. "Wielkim" polskiej piłki zwyczajnie niepotrzebny. Za niecały miesiąc właśnie on zostanie królem strzelców Ekstraklasy. We wtorek tylko to potwierdził. Bełchatowianom ustrzelił cztery gole.

I pomyśleć, że jako młody chłopak trenował w Realu Madryt. Razem z... Kamilem Glikiem. Ale co ci śmieszni Hiszpanie mogą wiedzieć o futbolu?

MINUSY

Zbrojenia mistrzów Polski (Śląsk Wrocław - Legia Warszawa 1:1 i Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok (1):0)

Bez wątpienia. Legia przed rundą finałową dokonała poważnych wzmocnień. W szeregach warszawian pojawili się Adam Lyczmański oraz Paweł Gil. I to właśnie ta dwójka dała mistrzom Polski cztery punkty, które utrzymały ekipę Henninga Berga przy życiu. Scouting godny pozazdroszczenia.

Pierwszy sędzia dał mistrzom Polski punkt we Wrocławiu. Nie zauważył sprytnego manewru Orlando Sa, który w polu karnym rywala całkowicie wyłączył z gry Piotra Celebana. Posłużył się przy tym technikami z pograniczami krav-magi oraz MMA. Drugi... o drugim zapominamy. 99. minuty w środowym meczu nie było. Inaczej redaktor naczelny byłby zmuszony cenzurować tekst. A tego nie chcemy, prawda?

A Legia dokonuje niemożliwego. Cierpi, krwawi, a do lidera wciąż traci tylko punkt. Klasa!

Sławomir Stempniewski: Nie było karnych w meczu Legii z Jagą!

Tadeusz Pawłowski jak Vicente Feola (Lech Poznań - Śląsk Wrocław 3:0)

Zamarzyła się brazyliana, to ma. Wrocławianie w Poznaniu oberwali soczyście. Zaliczyli jeden z najładniejszych nokautów tego sezonu. Wręcz spektakularny. Wyzbyli się marzeń o tytule mistrzowskim w 27. minut. Biorąc pod uwagę, że wcześniej spędzili na murawie 2880 minut, to może być jakiś okoliczny rekordzik.

Ale jak mogło być inaczej? Pawłowski chciał w Poznaniu zaatakować. To na pewno. Wystawił czterech napastników. Ale kompletnie zapomniał o gardzie. Śląsk wyglądał w stolicy Wielkopolski jak Andrzej Gołota podczas słynnej walki z Tomaszem Adamkiem. Udawał sprytnego, szybszego od cienia, a obrywał aż miło. Ku uciesze nielicznych kibiców zgromadzonych na trybunach.

Plusy starcia w Poznaniu? Lech jednak zgłosił ostatecznie - po długich wahaniach - aspiracje do tytułu mistrzowskiego. To miłe. Czuliśmy się już bowiem powoli jak wystawieni do wiatru organizatorzy domówki. Tyle wysłanych zaproszeń i żadnego gościa. A tu teraz takie zaskoczenie! "Kolejorz" zdecydował się grać w piłkę!

Przyznamy tytuł z pocałowaniem ręki. Wymagamy tylko jednego. Niech poznaniacy zagrają tak jeszcze cztery razy. Niczego więcej nie wymagamy.

KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail

Najnowsze