Dyrektor Legii ds. PR i mediów Seweryn Dmowski informował, że klub na drodze sądowej (cywilnej) będzie dochodził odszkodowań od 80 zidentyfikowanych sprawców burd z Borussią. W tym gronie jest także wielu kiboli Radomiaka, którzy stanowili bardzo aktywną grupę wśród zamaskowanych szalikowców próbujących się wedrzeć na sektor zajmowany przez kibiców Borussii. Doszło wówczas do przepychanek z ochroniarzami, został użyty gaz, co było bezpośrednim powodem sankcji nałożonych na Legię przez UEFA.
W internecie pojawiły się informacje, że jeżeli klub nie wycofa się z pomysłu pozwów cywilnych wobec chuliganów, to ci podczas zaplanowanego na 7 grudnia spotkania ze Sportingiem Lizbona, kończącego fazę grupową LM, zrobią na stadionie taką "rozpierduchę", że Legia na długo wyleci z gier w europejskich pucharach.
Oficjalnie w Legii nikt nie potwierdza czarnych scenariuszy. - Nie docierają do nas sygnały, jakoby jakieś bojówki szykowały się do zadymy w meczu z Portugalczykami - powiedział "SE" jeden z członków kierownictwa mistrzów Polski.
Normalni fani na pewno rozumieją i aprobują ostre działania, ale sęk w tym, że wokół klubu kręci się też grupa bandytów, do których nic nie dociera. A takie deklaracje, jak niedawna Dariusza Mioduskiego, który zaczął się obawiać o bezpieczeństwo rodziny, tezę o realnym zagrożeniu ze strony pseudokibiców czynią, niestety, jeszcze bardziej prawdopodobną.