Polskie kolarstwo przeżywało wiele pięknych chwil w swojej historii, ale w ostatnim czasie wielkich sukcesów było jak na lekarstwo. Nieco gorszą passę postanowiła przerwać Katarzyna Niewiadoma. I to w sposób, który na zawsze zapisze się w pamięci kibiców. Reprezentantka Polski okazała się najlepsza zawodniczką niedawno zakończonego Tour de France kobiet. Wszystko wyjaśniło się na ostatnim etapie wyścigu. Rywalizacja kończyła się na legendarnym podjeździe Alpe d’Huez. Na ostatnich kilometrach Niewiadoma musiała gonić przede wszystkim Demi Vollering. Holenderka zaatakowała podczas podjazdu i niewiele zabrakło, aby pokonała Polkę.
Niewiadoma o cierpieniu na trasie. Trudne momenty
Jak przyznała sama Niewiadoma w rozmowie z RMF FM, podjazd pod Alpe d’Huez był dla niej najtrudniejszym wyzwaniem w karierze i kosztowało ją to wiele sił i zdrowia. - U podnóży ostatniego podjazdu wiedziałam, że muszę dać z siebie wszystko. To była wielka, brutalna walka, o której nigdy nie zapomnę. Jeszcze nigdy wcześniej tak mocno nie cierpiałam na rowerze jak podczas tego etapu - powiedziała zwyciężczyni tegorocznego Tour de France pań.
Niewiadoma w pięknych słowach wypowiedziała się również o wsparciu, jakie otrzymuje od męża, Taylora Phinney'a. - Wie jak mnie uspokoić, przygotować do startu. Zwłaszcza mentalnie. Po igrzyskach, gdy wracałam do domu, byłam załamana, że z powodu kraksy nie mogłam walczyć o medale. To był bardzo ciężki moment, ale to właśnie mąż pomógł mi odnaleźć motywację do treningów i do tego, by dobrze przygotować się do Tour de France - wyjawiła reprezentantka Polski.
Listen on Spreaker.