Maria Andrejczyk

i

Autor: Paweł Skraba/Super Express Maria Andrejczyk

Teraz znów jest w formie

Maria Andrejczyk przeszła trudną drogę do finału igrzysk Paryż 2024. Kontuzje targały jej ciałem od lat

2024-08-10 19:16

Maria Andrejczyk to jedna z naszych ostatnich szans na kolejne złoto na igrzyskach olimpijskich Paryż 2024 i chyba jedyna realna nadzieja na złoty medal w lekkoatletyce na tym turnieju. Warto pamiętać, z jak wieloma problemami zmagała się nasza oszczepniczka w trakcie swojej kariery, także stosunkowo niedawno.

Andrejczyk przecierpiała wiele. Wynagrodzi to sobie złotem olimpijskim?

Maria Andrejczyk w marcu 2024 roku skończyła 28 lat. Już jako stosunkowo młoda zawodniczka musiała zmagać się z niezwykle wieloma problemami zdrowotnymi. Po igrzyskach w Rio, gdzie już jako 20-latka otarła się o medal, zajmując 4. miejsce, pękł jej bark i rok 2017 straciła na rehabilitację. Niestety, już rok później musiała zmagać się z kolejnymi problemami – w październiku 2018 roku 22-letnia wówczas oszczepniczka dowiedziała się, że w okolicach zatok ma niezłośliwy nowotwór. Problem był o tyle poważny, że trudny do zdiagnozowania, a realnie bardzo negatywnie wpływał na zawodniczkę, która miała problemy ze snem i ciągle była przemęczona. Co więcej, jak ujawniła w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” po pewnym czasie pierwszy zabieg należało ponowić z racji na powikłania. To jednak nie przeszkodziło Andrejczyk trzy lata później sięgnąć po srebrny medal igrzysk olimpijskich Tokio 2020.

Po igrzyska w 2021 roku nie radziła sobie tak dobrze na arenach międzynarodowych – w 2022 roku na mistrzostwach świata zajęła 21. miejsce, a po nich podjęła decyzję o wycofaniu się ze startów na mistrzostwach Europy, znów z powodu problemów z barkiem. Z kolei na mistrzostwach Europy w 2024 roku była 10. i uzyskała wynik niewiele ponad 58 metrów. Kolejne starty jednak pokazały, że wraca do formy, choć sama przyznała, że w niektórych konkursach, choć była całkiem dobrze przygotowana, to przeszkadzały jej emocje związane właśnie z rywalizacją z turnieju. Zmagała się także z wybitym paznokciem, który utrudniał dobre, techniczne rzucanie. – Jest dobrze. Koniec problemów. Drobne kłopoty wynikały z tego, w jakim bucie rzucałam. Musiałam się lekko "ostrzyknąć" i założyć "blokadę". Wybił mi się paznokieć w blokującej nodze. To bardzo przeszkadzało w technicznym ustawieniu. Dlatego w Chorzowie biegałam nieco wolniej na rozbiegu. Nie byłam w stanie zablokować większej prędkości. Patrząc na dobre i złe strony można postawić wniosek: jest nieźle! – powiedziała w rozmowie z TVP Sport w maju tego roku.

Jakiś czas temu Maria Andrejczyk zmieniła trenera i teraz współpracuje z Cezarym Wojną. – Jest rewelacyjnym specjalistą. Daje wiele wsparcia i spokoju. Jestem osobą, która często izoluje się od reszty. Trener potrafi mnie męczyć telefonami, żebym powiedziała mu, jak się czuję i co u mnie. Dopytuje, jak zdrowie. Proponuje wprowadzenie zmian, jeśli są konieczne. Bardzo się cieszę, że zgodził się na współpracę. Czy miałam obawy? Jasne. Czy trener je miał? Pewnie, że tak. Czy dochodzi do zgrzytów? Nie! Mamy świetną komunikację – zapewnia Andrejczyk. W eliminacjach do finału rzutu oszczepem na igrzyska Paryż 2024, Maria Andrejczyk już w pierwszym rzucie uzyskała wynik 65,52 i... wygrała je. Dlatego też fani liczą, że 28-latka pokaże się tak dobrze w finale i da Polsce drugi złoty medal na tych igrzyskach i pierwsze w lekkoatletyce!

Najnowsze