Tomasz Dylak

i

Autor: PAP/Adam Warżawa

Paryż 2024

Trener Julii Szeremety o najtrudniejszym momencie. "Nie pozwolę jej skrzywdzić"

2024-08-15 10:00

– Wiedzieliśmy, że będzie gwiazdą po igrzyskach, bo mocno w nią wierzyliśmy. Może tak być, że pojawi się wokół niej dużo ludzi, którzy będą chcieli ją w jakiś sposób wykorzystać. Załatwić swoje interesy poprzez swój wizerunek. Jestem od tego, by ją chronić i nie pozwolę jej skrzywdzić – mówi Tomasz Dylak, trener Julii Szeremety, srebrnej medalistki olimpijskiej w boksie.

– Byliście zaskoczeni aż takim przyjęciem na Okęciu?

– Widzieliśmy, że będą, ale nie wiedzieliśmy, ze aż takim echem. Będąc w wiosce olimpijskie czuliśmy co się dzieje w internecie. Ludzie Julię zaczepiali, każdy chciał autograf i zdjęcie. Miała problem by przejść gdzieś spokojnie. Wszyscy zastanawialiśmy się, co dzieje się tu w Polsce. Nie spodziewaliśmy się aż tak pozytywnego odbioru. Zycie pięściarstwa i Julki zmieniło się o 180 stopni. A jeśli chce być wielka, to i w takich sytuacjach musi sobie radzić.

– Da się na to przygotować?

– Wierzę, że tak. A my wierzyliśmy, że osiągniemy sukces. My, trenerzy, czujemy się w porządku, większy szok jest dla Julki, bo ona ma dopiero 20 lat i musi się szybko przyzwyczaić.

– Jaki był plan minimum w Paryżu?

– Plan minimum to był medal. Zakładaliśmy medal. Stąd te emocje na walce ćwierćfinałowej, potem już była zabawa, już z chłodniejszą głową.

– Mieszkanie dla Julii też ponoć ma się znaleźć (jeszcze przed igrzyskami tylko złotym medalistom obiecano premię w postaci mieszkania)

– Ja sobie nie wyobrażam, żeby Julka nie dostała tego mieszkania. Wszyscy w Polsce uważają ją za złotą. Szybko dostaliśmy sygnały, że coś w tej sprawie się dzieje.

– Jaki jest teraz cel Julii?

– Złoto olimpijskie za cztery lata!

– Teraz cały polski boks kojarzy się z wami. Taki trochę ciężar na spadł na wasze barki...

– Wydaję mi się, że to bardziej Julka to robi. Nie tylko dźwiga boks olimpijski, ale być może cały boks w ogóle. Zawsze czułem presję, ale teraz ta presja jest ogromna. To wielkie wydarzenie, moment kluczowy dla polskiego pięściarstwa. Wykorzystamy te pięć minut i rozwiniemy się mocno. Odbiór, jaki zrobiła Julia... Dostaliśmy mnóstwo telefonów od ludzi, którzy wcześniej nigdy boksu nie oglądali, z pytaniem: kiedy następna walka?

– Pana zadaniem będzie ochronić Julię od tego zgiełku?

– To będzie najtrudniejsze zadanie, na które szykowaliśmy się już wcześniej. Wiedzieliśmy, że odniesie sukces w Paryżu. Wiedzieliśmy, że będzie gwiazdą po igrzyskach, bo mocno w nią wierzyliśmy. Może tak być, że pojawi się wokół niej dużo ludzi, którzy będą chcieli ją w jakiś sposób wykorzystać. Załatwić swoje interesy poprzez swój wizerunek. Jestem od tego, by ją chronić i nie pozwolę jej skrzywdzić.

Julia Szeremeta wróciła do Polski ze srebrnym medalem olimpijskim 
Najnowsze