Artur Sobiech: Bundesliga to miejsce dla mnie! WYWIAD

2011-07-02 4:00

- Piątek był dla mnie zupełnie zwariowany. Musiałem załatwić tysiące  spraw, zdać mieszkanie w Warszawie i wrócić na Śląsk. A już w  poniedziałek będę w Hannoverze. Jestem niezmiernie szczęśliwy, że idę  do Bundesligi - mówi Artur Sobiech (21 l.).

"Super Express": - Dlaczego akurat Hannover? Pewnie ofert nie brakowało…

Artur Sobiech: - Nie brakowało. Była propozycja z Cagliari, mogłem też  iść do Turcji, niemal codziennie pojawiały się nowe zapytania z  różnych kierunków. Czekałem jednak na najsensowniejszą ofertę i w  końcu przyszła - z Hannoveru. Wtedy nie zastanawiałem się już ani minuty. Bundesliga to miejsce dla mnie. Jest jedną z najsilniejszych  lig na świecie, a ja idę do czwartego zespołu ostatniego sezonu. Lepiej trafić nie mogłem.

- Prezes Józef Wojciechowski nazwał cię zepsutym młodym człowiekiem.  Nie kusiło cię, żeby coś odpowiedzieć?

- Nie. Ja jestem spokojny, nie zwracam uwagi na takie rzeczy. Szczerze? W ogóle się nie przejmowałem tym, co mówi prezes.

- Polonia skreśliła cię dlatego, że nie chciałeś podpisać umowy zamrażającej 20 procent pensji. Większość graczy się zgodziła…

- Umowę z Polonią podpisałem rok temu i obie strony były zadowolone. To w imię czego jedna strona nagle chciała zmienić warunki? A co gorsza, zrobiła to w sposób nie do przyjęcia. Ktoś przyniósł papiery i powiedział: "masz, podpisuj". Tak się takich spraw nie załatwia.

- Złamaliby cię, gdyby to dłużej trwało?

- Nie mieliby szans. Nie po tym, w jakiej formie mi to zaproponowano.  Nie podpisałem dla zasady, a nie po to, żeby chronić pieniądze.

- To pewnie jakoś wylewnie się z Polonią nie pożegnałeś?

- Nawet nie bardzo był na to czas. Wracając z Niemiec, wpadłem do Grodziska na zgrupowanie zespołu i postawiłem kolegom po piwku. A co do prezesa… Było jak było, ale jestem wdzięczny, że zgodził się na moje odejście.

- W rozmowie z weszlo. com przyznałeś, że od trzech lat jeździsz autem bez prawa jazdy. Drogówka cię dziś nie ścigała?

- Nie (śmiech). Ale nie zawsze to ja prowadzę, mam kierowcę, mojego przyjaciela, który często mnie wozi. A w Niemczech zrobię prawko i  będzie spokój. To żaden problem. Byle w Bundeslidze dobrze mi poszło, bo przecież EURO 2012 coraz bliżej

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze