"Super Express: - Jesteście podwójnie zmobilizowani na ten mecz?
Łukasz Piszczek: - Wiadomo, że Bayern to niezwykle trudny przeciwnik i musimy się szczególnie pieczołowicie przygotować. W środę oglądałem ich pojedynek w Lidze Mistrzów z Interem Mediolan. Bayern to nie jest przypadkowa drużyna, gra tam kilku światowej klasy piłkarzy.
Przeczytaj koniecznie: Afera korupcyjna. Łukasz Piszczek: Tak uczestniczyłem w zrzutce - SONDA
- Na przykład Franck Ribery...
- Właśnie, to z nim będę rywalizował w sobotnim meczu. Klasowy zawodnik, ale nie odczuwam strachu. Traktuję go jak każdego rywala, będę chciał tak go przypilnować, żeby nie sprawił zagrożenia pod naszą bramką.
- Grasz w Borussii już ponad pół roku, a jeszcze nie strzeliłeś gola...
- Ja jestem przede wszystkim od bronienia dostępu do własnej bramki, a nie atakowania. Przyznaję jednak, że lubię włączać się w akcje ofensywne. I jeśli udałoby mi się trafić w meczu z Bayernem, byłbym podwójnie szczęśliwy.
- Jeśli przegracie z Bayernem, a Bayer Leverkusen wygra z Werderem, rywale niebezpiecznie zbliżą się do was - na siedem punktów (Bayer) i 10 (Bayern)...
- Bez przesady, siedem punktów to też bardzo dużo. Nie chcemy jednak do tego dopuścić. Jeśli będziemy wygrywać, to nikt nas nie dogoni.
Patrz też: Łukasz Piszczek: Boruc i Żewłak mieli prawo się napić - SONDA
- Początek rundy wiosennej Bundesligi mieliście nie najlepszy, dwa remisy z rzędu. Było nerwowo?
- W żadnym wypadku. Przecież w tych meczach nie zagraliśmy beznadziejnie. Wręcz przeciwnie - stworzyliśmy wiele dogodnych sytuacji do strzelenia gola i straciliśmy punkty bardzo pechowo.
- Ty chyba nie możesz narzekać. Nawet po słabszych meczach byłeś jedynym zawodnikiem Borussii, który nie był krytykowany.
- Bardzo mi miło, kiedy słyszę pochwały, ale specjalnie się nimi nie ekscytuję. Naszą siłą jest kolektyw i dążenie do wspólnego celu. Najbliższe tygodnie mogą być dla mnie naprawdę szczęśliwe. I to nie tylko z powodu sukcesów sportowych. W marcu urodzi mi się córka, na co z niecierpliwością czekam.