Borussia Dortmund, Juergen Klopp i Łukasz Piszczek

i

Autor: East News

Łukasz Piszczek tylko na gwizdek24.pl: Nie tak wymarzyłem sobie powrót

2013-11-24 11:57

5 i pół miesiąca. Tyle trwała przerwa w grze Łukasza Piszczka (28 l.) po operacji biodra. Prawy obrońca Borussii Dortmund wrócił na boisko na hitowy mecz z Bayernem Monachium (0:3). Przywitały go owacje 80 tysięcy kibiców na Signal Iduna Park, a już na boisku – ultraszybki Holender Arjen Robben (29 l.).

- Wejście na boisko było dla ciebie zaskoczeniem? Ledwie rozegrałeś pierwszy mecz w rezerwach, a tu już trzeba było powstrzymać Bayern.

Łukasz Piszczek: - Cieszę się, że mogłem po tak długiej przerwie wrócić na boisko, ale na pewno wynik pozostawia wiele do życzenia. Byłem na ławce rezerwowych i spodziewałem się, że trener może skorzystać z moich usług. Rozgrzewałem się tak, żeby być gotowym do wejścia na boisko.

- Masz pretensje do siebie o stratę drugiego gola?

- Źle się zachowałem w tej sytuacji, nie powinienem był biec w to miejsce, w które pobiegłem. Zostawiłem całą stronę otwartą i Robben mógł tam wpaść z piłką. Cóż, mój błąd. Na pewno wymarzyłem sobie lepszy powrót na boisko. Nie jestem zadowolony ze swojego występu, ale muszę patrzeć przed siebie. Wróciłem po długiej przerwie i będę robił wszystko, żeby ta forma szła do góry.

Borussia Dortmund - Bayern Monachium, wynik 0:3. Bayern znokautował Borussię. Pudło Lewandowskiego, niespodziewany powrót Piszczka


- Na ile minut gry jesteś w tej chwili gotowy?

- Nie oszukujmy się, na cały mecz nie mam jeszcze sił. Zobaczymy, jak trener będzie szachował moimi siłami. Nie wiem, kiedy będę gotowy na sto procent. Będę się starał, żeby to było jak najszybciej, ale też trener będzie na pewno ostrożny.

- Dłużył ci się ten okres oczekiwania na powrót na boisko?

- Ciężko powiedzieć, żeby pięć miesięcy szybko zleciało, ale szukałem w mojej kontuzji może nie pozytywów, ale układałem sobie wszystko w głowie tak, aby jak najszybciej wrócić na boisko. Na pewno słaba sytuacja kadrowa w zespole przyspieszyła mój powrót do drużyny. Pewnie gdyby wszyscy byli zdrowi, to dzień wcześniej pojechałbym na mecz rezerw. Nic już mnie nie pobolewa, jeśli wchodzę na boisko, to gram na sto procent.

- A czy z drugiej strony nie jest za wcześnie było na grę przeciwko tak wielkiemu rywalowi?

- To nie jest przedwczesny powrót. Planowana przerwa w grze miała wynieść pięć miesięcy, a potrwała dwa tygodnie dłużej. Wszystko przebiegło tak, jak chciałem.

- Przed wejściem na boisko mocno przytulił cię trener Klopp, a kibice wiwatowali, jakbyś co najmniej dwa gole strzelił...

- Myślę, że każdego zawodnika, który wróciłby po tak długiej kontuzji, trener w identyczny sposób by potraktował. Tak samo kibice, którzy przyjęli moje wejście cieplej, niż zwykle.

- Jeśli chodzi o sam mecz: co zadecydowało twoim zdaniem o porażce Borussii?

- W pierwszej połowie, którą obserwowałem z boku, mecz wyglądał bardzo dobrze z obu stron. Duże tempo, wysoka jakość gry obu zespołów. Później niestety Bayern wykorzystał swoje sytuacje i skończyło się jak widzieliście. Oni skorzystali z naszych błędów, a my nie wykorzystaliśmy ich pomyłek.

- Zabolało was to, że gola strzelił akurat Mario Goetze, który jeszcze niedawno grał w Dortmundzie?

- Mamy z Mario normalne kontakty, to jest nasz były kolega z drużyna. Ja też miałem z nim bardzo dobre relacje. Strzelił gola, ale traktujemy go jak każdego innego przeciwnika. Szkoda, że gra tam gdzie gra, ale już nic na to nie poradzimy.

Najnowsze