"Super Express": - Bramka, którą niedawno strzeliłeś Freiburgowi, została wybrana na gol miesiąca. To już dziesiąte takie wyróżnienie w twojej karierze!
Łukasz Podolski: - Czasem udaje się coś strzelić (śmiech). W tych konkursach bierze się pod uwagę bramki dla klubu i dla reprezentacji Niemiec. Gazety piszą, że pod tym względem jestem tu najlepszy w historii, bo żaden piłkarz nie wygrywał aż tyle razy. Jestem nawet lepszy od Jurgena Klinsmanna. Jego bramki wybierano siedem razy.
- Który z tych goli był naj, naj, naj?
- Właśnie ten z Freiburgiem. Tu wszystko złożyło się perfekcyjnie. 89. minuta, 0:0 i piłka zagrana do mnie na lewą stronę, z boku pola karnego. Lob co do centymetra, gol i ważne zwycięstwo. Nic więcej do szczęścia nie trzeba.
- Jesień mieliście fatalną, ale wiosną Koeln spisuje się rewelacyjnie. Skąd taka zmiana?
- Kupiliśmy Peszkę! To bardzo udany transfer. Zresztą wszystkie nasze zimowe zakupy wypaliły. Bramkarz Rensing, który przyszedł z Bayernu, też bardzo nam pomaga. A wracając do Peszki. Sławek świetnie się wprowadził do zespołu. Biega, walczy, szarpie. Dokładnie kogoś takiego szukaliśmy do ofensywy.
Przeczytaj koniecznie: Sławomir Szmal: Po kontuzji mam za sobą już pierwszy trening
- Ale gola w Bundeslidze jeszcze nie strzelił. Może dlatego, że to ty wykonujesz prawie wszystkie rzuty wolne. Może dałbyś mu raz spróbować? Też ma silną lewą nogę...
- Może jednego wolnego mu odstąpię (śmiech). A co do gola, to spokojnie: jeszcze niejednego w Bundeslidze strzeli. Najważniejsze, że bardzo nam pomaga. Dziennikarze, kibice Wszyscy go tu chwalą. Krótko jest z nami, ale już mogę powiedzieć, że zasługuje na nowy kontrakt. Pierwsze, co powinno zrobić Koeln po utrzymaniu się, to dopełnić formalności związanych z pozostaniem Peszki.
- Widujecie się poza klubem? Pomagasz mu?
- Tak. Ja nigdy kolegów z Polski nie zostawiam samym sobie. Czasem wychodzimy coś zjeść, poznałem jego żonę i córkę.
- Czemu jesienią nie grałeś tak znakomicie jak teraz?
- Jesienią często graliśmy długą piłkę, bez rozegrania. W takiej sytuacji napastnikowi ciężko coś zrobić. Dzięki Peszce mamy w ofensywie więcej możliwości. Pewni utrzymania jeszcze nie jesteśmy, choć szczęście jest blisko. Wygraliśmy u siebie sześć meczów z rzędu, ostatnio rozbijając rewelację ligi, Hannover 96, aż 4:0. Taki zespół jak Koeln nie zasługuje na spadek.
- Najważniejszy twój cel jest jasny - utrzymanie. Co poza tym?
- Zamierzam pobić swój strzelecki rekord. Do tej pory mój najlepszy wynik w sezonie Bundesligi to 12 goli. Teraz mam już jedenaście, więc nie powinno być problemów, bo do końca jeszcze osiem meczów.
Patrz też: Dynamo Kijów wykopie Manchester City?
- Słyszeliśmy też, że starasz się o audiencję u Benedykta XVI?
- Są takie przymiarki, ale jeszcze nic nie jest pewne. Najpierw jednak Koeln musi utrzymać się w Bundeslidze, a dopiero potem mogę myśleć o spotkaniu z papieżem.
Peszko w Bundeslidze.
Sławomir Peszko zagrał do tej pory siedem meczów w barwach FC Koeln. Nie strzelił bramki, ale zaliczył trzy bezpośrednie asysty, miał też udział w akcjach, po których padły dwa kolejne gole. Z Peszką w składzie Koeln zdobyło 14 punktów (4 zwycięstwa, 2 remisy, 1 porażka). Polak ma też na koncie trzy żółte kartki.