Cała sprawa została nagłośnionia przez niemieckie media w następujący sposób: Olkowski w swoim mieszkaniu w Kolonii urządzał imprezę, na której w pewnym momencie zrobiło się dość głośno. Gdy goście opuścili już spotkanie, do drzwi zawodnika 1. FC Koeln zapukał sąsiad, który zwrócił mu uwagę na nieodpowiednie zachowanie. Krótka sprzeczka przerodziła się w bójkę, po której obaj mężczyźni wnieśli oskarżenie, a Olkowski wynajął nawet prawnika.
Sęk w tym, że powyższa wersja może mieć niewiele wspólnego z prawdą. Owszem, do bójki faktycznie doszło, ale to 26-latek miał być w tym starciu stroną poszkodowaną i broniącą się. Jak się okazuje padł bowiem ofiarą agresywnego zachowania mężczyzny, który nie był jego sąsiadem, a jedynie szwagrem mieszkającej nieopodal kobiety.
Inni sąsiedzi trzymają stronę Olkowskiego i twierdzą, że kobieta jest dla nich wszystkich prawdziwą zmorą. Jak się okazuje Polak jedynie bronił się przed wtargnięciem do jego mieszkania obcego mężczyzny (istnieje podejrzenie, że intruz mógł być pod wpływem narkotyków) - Słyszałem tylko głośne krzyki kobiet, wybiegłem na korytarz i widziałem jak mężczyzna próbował wejść do mieszkania Pawła. Na początku myślałem, że to jest włamanie. Miarka się przebrała, ta kobieta terroryzuje wszystkich sąsiadów. Nie ma człowieka w naszym bloku, z którym nie miałaby kłótni. Każdemu zdążyła już utrudnić życie - przyznał jeden z sąsiadów.
- To przykre, że jedna lokatorka próbuje tak porządnego mieszkańca jak Olkowski okryć złą sławą. Paweł zawsze cechował się nienagannym zachowaniem, jest miły i uprzejmy. Z takim chłopakiem ciężko jest się skłócić - takie wypowiedzi o polskim piłkarzu można przeczytać w lokalnych mediach, które cytują jego sąsiadów.
Wygląda więc na to, że z rozdmuchiwanej przez media afery nie zostało wiele, a sam Olkowski nie tyle jest całej sytuacji winny, co w niej poszkodowany. Piłkarzowi pozostaje jedynie współczuć, bo życie po sąsiedzku z taką osobą jak wspomniana wyżej kobieta do łatwych z pewnością nie należy.