Niemcy są Lewandowskim zachwyceni, ale trudno im się dziwić. W końcu nierzadko obcokrajowiec bije rekordy Bundesligi, które przed laty ustanawiały prawdziwe sławy tamtejszej ligi, jak choćby Roy Makaay czy Gerd Mueller. Hattrick w spotkaniu z Werderem Brema spowodował, że Polak ma już na koncie 50 bramek dla Bayernu w niemieckiej ekstraklasie, a na osiągnięcie tego wyczynu potrzebował zaledwie 64 spotkań. To ustanawia go prawdziwym rekordzistą, bo jeszcze nigdy wcześniej żadnemu zawodnikowi nie udało się zdobyć tylu goli dla jednej drużyny w tak małej liczbie spotkań.
W klasyfikacji opublikowanej przez oficjalną stronę Bundesligi drugie miejsce ex-aequo zajmują wspomniany Makaay (Bayern) i Uwe Seeler (HSV) - obaj na zdobycie 50 goli potrzebowali 67 spotkań. A kolejne pozycje zajmują takie słynne nazwiska jak Rudi Brunnenmeier (TSV 1860 Monachium, 70 występów), Mario Gomez (Bayern, 71) czy Miroslav Klose (Werder Brema, 71). A legendarny Gerd Mueller swojego 50. gola dla Bayernu zdobył dopiero w 83. spotkaniu.
Lewandowski dzięki tym golom pnie się też w górę klasyfikacji najlepszych strzelców wszech czasów w Bundeslidze. Polak ma na koncie już 124 bramki i zajmuje w tym zestawieniu 27. miejsce, a jeśli podtrzymałby formę i skuteczność z poprzedniego sezonu (30 bramek), to po rozgrywkach 2016/2017 wskoczyłby nawet do drugiej dziesiątki. W tym rankingu Gerda Muellera raczej jednak nie wyprzedzi, bo słynny napastnik reprezentacji Niemiec i Bayernu łącznie zdobył w Bundeslidze astronomiczne 365 goli.