Sprawa degradacji Widzewa ciągnie się od ponad roku. Kolejny zwrot nastąpił we wtorek. Trybunał Arbitrażowy przy PKOl uchylił decyzję Wydziału Dyscypliny PZPN o degradacji łódzkiego klubu. Co to oznacza?
- Domagamy się natychmiastowego przywrócenia do Ekstraklasy. Już od najbliższej kolejki! - jasno stawia sprawę prezes Widzewa, Marcin Animucki. Ale rzecz jest bardziej skomplikowana.
- W tej chwili tylko jedno jest pewne: nie obowiązuje decyzja o sześciu ujemnych punktach Widzewa. Dużo większym problemem jest wykonana już kara degradacji. Nie jestem w stanie powiedzieć, co dalej - przyznaje Krzysztof Malinowski, który reprezentował PZPN przed trybunałem.
Kluby nie mówią "nie"
Do dzisiejszego posiedzenia zarządu związku PZPN sprawy oficjalnie nie komentuje, podobnie Ekstraklasa SA. Możliwych scenariuszy jest kilka.
Pierwszy: Widzew natychmiast przywrócony do Ekstraklasy. Teoretycznie to możliwe (da się przeorganizować kalendarz rozgrywek Ekstraklasy i pierwszej ligi), ale... W grę wchodzą duże pieniądze. Sumy od Ekstraklasy SA i od Canal+, które dla wielu zespołów są podstawą budżetu, trzeba by podzielić nie między 16, a 17 chętnych. Kluby nie mówią jednak "nie".
- PZPN ma zgryz. Uporządkowanie sprawy będzie trudne, bo rozgrywki już ruszyły. Ale dla mnie liczą się tylko względy sportowe. Widzew wywalczył awans, więc zasłużył na grę w Ekstraklasie - mówi dyrektor sportowy i członek zarządu Ruchu Chorzów, Mirosław Mosór.
- Śląskim klubom nie przelewa się finansowo, a gdyby Widzew został przywrócony, to jak podzielimy pieniądze od sponsorów? - pyta prezes Piasta Gliwice, Jacek Krzyżanowski. Natychmiast jednak dodaje: - To duży problem, ale... cóż. Trzeba będzie ponieść konsekwencje złego prawa.
Bardzo szlachetnie. Sęk w tym, że od klubów niewiele zależy. Artykuł 36. "Regulaminu rozgrywek Ekstraklasy w sezonie 2009-2010" stanowi jasno: "Prawo interpretacji niniejszego Regulaminu przysługuje Zarządowi PZPN, przy uwzględnieniu stanowiska Ekstraklasy SA". Decyzję podejmie zatem PZPN! Jaką? Oprócz pierwszej możliwości, przynajmniej dwie inne są równie prawdopodobne.
A może ugoda
Drugi scenariusz: PZPN - a nieraz pokazywał, że jest do tego zdolny - ignoruje wyrok wyższej instancji i wszystko zostawia bez zmian. Tyle że wtedy naraża się na wypłacenie Widzewowi gigantycznego odszkodowania. Bo łodzianie na pewno pójdą do sądu.
Trzeci scenariusz: jakiś rodzaj ugody między PZPN a klubem. Na przykład Widzew kończy ten sezon w pierwszej lidze, ale dostaje od związku gwarancję, że po zakończeniu rozgrywek, bez względu na zajęte miejsce, i tak awansuje oraz dostaje jakieś finansowe zadośćuczynienie (oczywiście dużo niższe niż w wypadku scenariusza numer dwa).
Wybór scenariusza jest teraz w rękach PZPN, a zwłaszcza prezesa Grzegorza Laty (59 l.).