"Super Express": - Pogodził się pan już ze stratą Milika?
Adam Nawałka: - Czytałem wiele nieprawdziwych informacji na temat moich reakcji na ten transfer. Prawda wygląda tak, że od kilku miesięcy rozmawialiśmy z szefami klubu na temat strategii dalszego prowadzenia tego piłkarza. Trzy miesiące temu Arek nie myślał by wyjechać już teraz. Zapewniał mnie, że zamierza powalczyć o tytuł króla strzelców Ekstraklasy i o powołanie do reprezentacji. Chciał jeszcze pograć w Polsce i ja się z nim w pełni zgadzałem. Trzy tygodnie temu nagle zmienił zdanie. Stwierdził, że jest już gotowy na transfer zagraniczny, że chce spróbować swoich sił w mocniejszej lidze. Skoro tak zdecydował, to nie było sensu namawiać go, żeby został.
- Czuje się pan oszukany przez Milika?
- Absolutnie nie! Skoro zmienił zdanie, to trudno. Zawsze będę go wspierał. To młody chłopak, ale już dojrzały. Wie, że zawsze może liczyć na moją pomoc.
- Poradzi sobie w Bayerze?
- Jestem przekonany, że tak. To utalentowany, bardzo pracowity chłopak. Jest tylko kwestia, kiedy zacznie grać. Może już teraz, a może dopiero za pół roku. Oby jak najszybciej.
- Po sprzedaży Milika pojawiły się informacje, że na znak protestu może pan odejść z Górnika .
- To bzdury! Do czerwca 2014 roku obowiązuje mnie kontrakt. Tego typu demonstracje byłyby niepoważne. Przyjęliśmy pewien model działania, piłkarze przekonali się do moich metod pracy, więc będziemy to kontynuować. Mam pomysł na Górnika, ale nie ukrywam, że Arek swoim odejściem przysporzył mi pracy. Trzeba będzie zmienić strategię, ale wierzę, że damy sobie radę.
- Nawet jeśli zimą odejdzie również Prejuce Nakoulma?
- Prejuce ma w kontrakcie zapisaną kwotę odstępnego. Jeżeli znajdzie się chętny na jego usługi, a sam piłkarz będzie chciał odejść, to nie będzie siły, żeby go zatrzymać. Jest przygotowany na transfer, ale też na pozostanie w klubie. Gdyby wiosną nadal grał w Górniku, to motywacji mu na pewno nie zabraknie.