Gdy Kolejorz ostatni raz sięgał po mistrzostwo Polski (2014/15), piłkarze zajadali się energetycznym deserem Power Bomb, którego głównym składnikiem były nasiona chia. Szczególnie uwielbiał go Karol Linetty. - Dawały mu dodatkową moc, więc jadł aż dwie porcje. Kiedyś zjadł nawet trzy, ale skończyło się na czerwonej kartce. Dwa to była chyba maksymalna dawka - wspomina Dzierzbicki.
Teraz przebojem kucharza Lecha jest galaretka z aloesu, sprowadzanego z Madagaskaru. - Świeże liście pozwalają używać aloesu bez żadnych chemicznych dodatków, to najbardziej wartościowa forma energetyczna. Zwiększamy w ten sposób piłkarzom możliwości transportu tlenu we krwi, dostarczamy wiele minerałów, witamin, działamy antybakteryjnie. - wylicza zalety sałatki jednym tchem Dzierzbicki.
Oczywiście na galaretce się nie kończy. Kucharz Lecha dba o to, żeby w menu piłkarzy były ryby, wyselekcjonowane mięsa, mnóstwo warzyw, owoców. Czy na tym paliwie poznańska lokomotywa dojedzie po mistrzostwo Polski? Artur Dzierzbicki wierzy, że tak.