- W kwestii mojego kontraktu nic się nie zmieniło. Obowiązuje jeszcze do czerwca, czyli do końca piłkarskich rozgrywek. Sytuacja jest taka, że z Wisły nikt się z mną nie kontaktował na temat mojego przyszłego kontraktu. Wisła nie złożyła mi żadnej oferty - mówi Baszczyński.
- W moim wieku trzeba szukać stabilizacji i spokoju na przyszłe lata pracy. Czeka mnie podpisanie ostatniego kontraktu w życiu. Chciałbym to zrobić teraz.
- Dochodzą jakieś faksy z innych klubów i są te oferty, tylko w klubie jakoś często zmienia się zdanie i nie mogę dojść do porozumienia z władzami, bo nie bardzo mam możliwość bezpośredniego kontaktu z nimi. Prosiłem klub o jak najszybsze wyjaśnienie mojej sprawy - mówi Baszczyński, przyznając że jest zdecydowany zasilić grecką Larisę.
- Tam mi jest najbliżej, jestem w bezpośrednim kontakcie z ludźmi z tego klubu. Jest to drużyna, która walczy o puchary, co najmniej przez pół roku jest tam Maciek Żurawski, dlatego tą ofertę traktuję bardziej serio.
Gdy mowa o Wiśle, ze słów zawodnika bije nutka goryczy. - Rozmawiałem z trenerem w listopadzie, określił się jasno, że chcę żebym został, że chciałby na mnie opierać drużynę. W klubie trener nie znalazł wspólnego języka z działaczami i widać, że teraz trochę zmiękł - twierdzi Baszczyński, nawiązując do tego iż w ostatnich treningach i sparingach grywa zwykle w grupie słabszych piłkarzy.
- Jeżeli przegrywa się rywalizację sportową, to wiadomo, że tak musi być. Do was należy ocena, czy tak naprawdę jest - dodaje zawodnik Wisły.