W drugim meczu 18. kolejki Lotto Ekstraklasy Lechia Gdańsk podejmowała u siebie drużynę Śląska Wrocław. Przed rozpoczęciem spotkania obie ekipy znajdowały się w środku tabeli - podpieczni Adama Owena na dziesiątej, natomiast zawodnicy Jana Urbana na dziewiątej pozycji. Co więcej, zarówno gdańszczanie, jak i wrocławianie grali do tej pory w kratkę, przeplatając wygrane z porażkami. Wszystko to zapowiadało wielkie emocje na stadionie w Gdańsku.
Zaczęło się wyjątkowo spokojnie, ale kiedy już ruszyło, zaczęła się prawdziwa jatka! Piłkarze kazali czekać nam aż 18 minut, jednak było warto. Sędzia Szymon Marciniak podyktował rzut karny i od tego właśnie momentu rozpoczęliśmy prawdziwy hit piątkowego wieczoru. Jakub Wawrzyniak dotknął piłkę ręką, karny był ewidentny. Do piłki podszedł Marcin Robak i... uderzył prosto w rękawice interweniującego Dusana Kuciaka! Snajper gości zmarnował doskonałą szansę na wyprowadzenie swojego zespołu na prowadzenie.
Przez kilkanaście minut gra toczyła się w środkowej części boiska, jednak powoli zaczęła zarysowywać się przewaga Lechii. Flavio Paixao sprawiał problemy obrońcom, jednak ci mogli liczyć na fenomenalnego Jakuba Słowika. 33. minuta to rzut wolny dla Śląska, który po raz kolejny zmarnował frustrujący się Marcin Robak. Napastnik nie trafił czysto w piłkę i uderzył lekko prosto w mur gospodarzy. Podopieczni Adama Owena odpowiedzieli świetną wymianą podań i strzałem, jednak w bramce wciąż rządził Jakub Słowik. Ale wszystko ma swój koniec, a jego passa nie trwała zbyt długo, bowiem już w 40. minucie bramkę po pięknej wrzutce Sławomira Peszki zdobył Marco Paixao. Winny? Stoper gości, Piotr Celeban. Widowisko nabrało rumieńców.
Druga połowa zaczęła się od karnego dla Lechii. Interwencja Celebana, dotknięcie piłki ręką i protesty graczy Śląska. Sędzia skorzystał z wideoweryfikacji, po czym podtrzymał swoją decyzję. Do piłki podszedł Marco Paixao i pewnie pokonał Jakuba Słowika. Od 56. minuty Lechia zaczęła kontrolować przebieg spotkania, co kilka minut poważnie zagrażając gościom.
Chwilowy przebłysk zrezygnowanego Śląska miał miejsce w 71. minucie kiedy to po mocnym dograniu Koseckiego piłkę z całej siły uderzył Riera Sito. Pomocnik gości trafił w poprzeczkę, a piłka poszybowała daleko wgłąb boiska. Po tej sytuacji nastąpił chwilowy zryw podopiecznych Jana Urbana, jednak gdańska defensywa była dla nich nie do zdobycia.
Wynik meczu rozstrzygnał się w 80. minucie, kiedy to po błędzie Tomasza Wacka do piłki dopadł Flavio Paixao, poprowadził ją w stronę bramki Jakuba Słowika i wyłożył futbolówkę do swojego brata. Marco Paixao uderzył ją z całej siły i odnotował hat-tricka. Chwilę później bramkę honorową dla gości zdobył Łukasz Madej. Zawodnik gości wykorzystał zamieszanie w polu karnym i posłał kąśliwą piłkę między nogi Dusana Kuciaka.
Lechia Gdańsk - Śląsk Wrocław 3:1 (1:0)
Bramki: Marco Paixao 40, 56, 80 - Łukasz Madej 82
Żółte kartki: Joao Nunes - Augusto
Lechia: Kuciak 4 - Wawrzyniak 3, Augustyn 3, Nunes 3 - Krasić 4 (80. Balde), Slavchev 3, Łukasik 3, Milos 4 - Peszko 4 (89. Oliveira), Paixao M. 5 (83. Kuświk), Paixao F. 4
Śląsk: Słowik 3, Augusto 3, Poprawa 3, Celeban 3, Pawelec 3- Riera Sito 3, Tarasovs 4 (91. Bergier), Chrapek 4 (70. Łyszczarz 3), Kosecki 3 (80. Madej) - Vacek 3, Robak 2