- Negocjacje z Lechem trwały długo, okazało się, że za długo – powiedział dyrektor sportowy Piasta Bogdan Wilk. - Jesteśmy po 6 kolejkach i uznaliśmy, że nie możemy osłabiać zespołu, bo byłoby to nie fair. Mimo, że Lech spełnił proponowane przez nas warunki, to stwierdziliśmy, że ważniejsze są wyniki sportowe i lepiej będzie jeśli Damian zostanie w klubie, a on sam cieszy się z pozostanie w Piaście - dodał Wilk. Saga ciągnęła się od kilku tygodni, kiedy w pierwszej ofercie Lech zaproponował za piłkarza 200 tys, euro i oddanie Daniego Ramireza. Później oferty były podwyższane, a ta opiewająca na 800 tys. euro, była już czwartą kolejną. - Wcale się nie dziwię, że Piast nie chciał go sprzedać mimo, że 800 tys. to niemałe pieniądze. Gdyby to było na początku okienka i mieli czas, żeby sprowadzić odpowiedniego zastępcę, to co innego, ale nie na tydzień przed końcem okienka – mówi Super Expressowi były piłkarz Tomasz Kłos. - Szefowie Lecha chcieli przykryć staraniem się o Kądziora słabe wyniki i uspokoić atmosferę wśród kibiców. Nie życzę Lechowi źle, ale może być tak samo jak rok temu z Legią. Teraz Lech jest obrońcą tytułu, ale w tym sezonie może być z drugiej strony tabeli – dodaje Kłos.
Reprezentant Polski opuści Berlin? Wielokrotny mistrz Czech złożył ofertę
Damian Kądzior w ubiegłem sezonie był czołowym piłkarzem swojego zespołu, jak również wyróżniającym się w całej lidze. W 33. meczach strzelił 6 goli i miał 8 asyst. W tym sezonie po wyleczeniu kontuzji zagrał w czterech meczach w których strzelił jednego gola i zanotował jedną asystę.
Dramat kapitana Cracovii. Czeka go długie leczenie, stracił szanse na mundial