Dariusz Wdowczyk

i

Autor: Przemysław Szyszka Dariusz Wdowczyk

Dariusz Wdowczyk: Wierzę, że Wisła Kraków może się podnieść jak Lech Poznań

2016-03-14 10:14

Dariusz Wdowczyk (54 l.) został nowym trenerem Wisły Kraków. Jego zadaniem jest utrzymanie zajmującej obecnie przedostatnie miejsce w tabeli "Białej Gwiazdy" w Ekstraklasie. Jest pewny, że zrealizuje ten cel. A jeśli nie, to... - Podpisałem umowę do końca sezonu 2016/17, ale może ona zostać rozwiązana po tym sezonie, w przypadku degradacji - tłumaczy "Super Expressowi" Wdowczyk.

"Super Express": - Pana nominacja to spore zaskoczenie, szczegolnie, że nawet prezes Wisły potwierdził, że jeszcze w piątek klub był dogadany z Chorwatem Krunoslavem Jurcićem. Ile miał pan czasu na podjęcie decyzji?
Dariusz Wdowczyk: - Z dyrektorem Zdzisławem Kapką rozmawiałem jakiś miesiąc temu. W sobotę rano dostałem informację, że mogę przyjechać do Krakowa, żeby dopiąć szczegóły umowy na bazie wcześniejszej rozmowy. Spakowałem się, wsiadłem do pociągu i po 2,5 godziny byłem w Krakowie. W niedzielę przedstawiono mnie jako trenera Wisły i przeprowadziłem pierwszy trening.

- Kibice Wisły nie przepadają za Legią, z którą pan był zwiazany jako piłkarz i trener. Nie obawia się pan wrogiego przyjęcia?
- Taki mam zawód, że rzucany jestem po różnych miejscach. Obaw nie mam. Raczej cieszę się z tego, że spojrzano merytorycznie na to, jakim jestem trenerem i zaakceptowano moją osobę.

- Jednak kibice Wisły mają dużo do powiedzenia. Sprzeciwili się nominacji Franiciszka Smudy na trenera. Dodajmy, że w wulgarny sposób.
- Jeśli niektorzy kibice mają wątpliwości co do mojej osoby, to będę próbował ich przekonać czynem a nie słowami. Chcę żeby Wisła wygrywała pod moim kierownictwem i prezentowała atrakcyjny futbol. Wierzę, że tak będzie i przekonam kibiców, że jesteśmy po tej samej stronie. Zależy nam na tym, żeby Wisła była drużyna na miarę swoich tradycji.

- Czy w Krakowie nie za bardzo żyją tradycją? Nie jest to drużyna na miarę pucharów, które śniły się niektórym przed tym sezonem...
- Nie podzielam tej opinii. Wisła to nie jest jakiś tam klub, bo nawet przed tym sezonem można było ją wymieniać jako jednego z kandydatów do tytułu - po Legii czy Lechu. Przepraszam, ale jeśli Piast ma 1 punkt straty do Legii, to oznacza, że nawet z Legią można konkurować i bić się o mistrzostwo. Wisła, podobnie jak Śląsk i Górnik, znalazła się w trudnej sytuacji. Wierzę jednak, że możemy się podnieść szybko, tak jak Lech podniósł się po przyjściu Jana Urbana.

- Czyli uważa pan, że Wisla ma potencjał nie mniejszy niż Piast?
- Oczywiście. Uważam, że nie jesteśmy gorsi personalnie. Moją rolą jest rozmawiać z piłkarzami, naprawić to co jest złe, żebyśmy wrócili na właściwe tory. Przecież jeszcze niedawno jako trener Pogoni przegrałem z Wisłą u siebie 0:3, a w Krakowie chyba 0:5. Wielu piłkarzy z tamtego składu gra w obecnej Wiśle, to są dobrzy piłkarze. Brożek regularnie strzelał gole moim drużynom i wierzę, że jest w stanie robić to nadal. Tylko musi być w pełnej dyspozycji i czuć się pewnie, żeby wykonywać swoją pracę.

- Czemu wybrał pan podróż pociągiem a nie samochodem z Warszawy do Krakowa?
- Pociągiem jedzie się równie szybko jak samochodem, a poza tym można popracować. W trakcie podróży analizowałem skład i ostatnie mecze Wisly. Chciałem być przygotowany, żeby dobrze zacząć.

Najnowsze