Właśnie do tych okoliczności nawiązał Dawid Szwarga – wciąż jeszcze w roli trenera Rakowa – po wygranej swych podopiecznych w arcyważnej potyczce ze szczecińską Pogonią. - Piłkarze zagrali bardzo dobrze, zwłaszcza w pierwszej połowie. To była jedna z lepszych pierwszych połów w całym sezonie, a na pewno najbardziej intensywna – chwalił swój zespół 33-letni szkoleniowiec. - A był to przecież dla nas bardzo trudny mecz, z oczywistych przyczyn – dodawał.
Szwarga miał oczywiście na myśli klubowy komunikat sprzed kilku dni, informujący o tym, że jego misja pod Jasną Górą dobiegnie końca z końcem sezonu. - Nie jest to sytuacja codzienna, gdy na krótko przed końcem sezonu, gdy jeszcze o coś walczymy, dochodzi do informacji o zmianie szkoleniowca – zaznaczał trener Rakowa, który już na przedmeczowej konferencji dzielił się swymi refleksjami w sprawie „timingu” ogłoszenia decyzji klubowych włodarzy.
- Każdy kto zna podstawy procesów grupowych, jakie zachodzą w drużynie wie, że jest to duży wstrząs – wyjaśniał podkreślając, że – jego zdaniem – polityka „wstrząsów”, jak media określiły zarówno komunikat o posezonowym rozstaniu ze Szwargą, jak i wcześniejsze wpisy Michała Świerczewskiego w mediach społecznościowych, nie jest skuteczną metodą wpływu na zespół.
- Doceniam rolę właściciela i to, co zbudował w Rakowie – podkreślał Dawid Szwarga. - Ale nie insynuujmy, że jakiś wpis na Twitterze (dziś platforma „X” – dop. aut.) ma wpływ na zawodników. 90 procent tych ludzi nawet nie wie, że Twitter istnieje albo że właściciel pisze coś w mediach społecznościowych.
Opiekun drużyny spod Jasnej Góry całkiem sporo – jak na swoje standardy – mówił też o własnych emocjach związanych z całą sytuacją. - To dla mnie trudne emocjonalnie, bo jestem związany z klubem od trzech lat. Dużo mu poświęciłem, jeśli chodzi o czas pracy, o zaangażowanie – tłumaczył Dawid Szwarga. Po czym sięgał po starą anegdotkę ze swego środowiska. - Tak to już jest w życiu trenera, że kiedy się rozpakowujesz w klubie, już przygotowujesz drugą walizkę, żeby się spakować – mówił. - Oczywiście bardzo liczyłem na to, że uda mi się wypełnić kontrakt. To się niestety nie ziści…