- Nieważne, kto miał opaskę. Nie pora dziś rozmawiać o kapitanie – Poldi po wspomnianej przegranej z radomianami machał ręką na pytanie o swą nową rolę. Nową w Górniku, bo przecież w przeszłości zakładał już opaskę m.in. FC Köln i Vissel Kobe. - Nie jestem innym człowiekiem dlatego, że ją zakładam – dodawał.
Po meczu z poznaniakami przywołał jednak publicznie swą funkcję w drużynie. Wszystko za sprawą Twitterowego wpisu Macieja Buchalika, pełniącego od niespełna roku funkcję wiceprezesa spółki „Stadion w Zabrzu”, zarządzającej obiektem Areną Zabrze oraz budową czwartej trybuny. To właśnie on, komentując na gorąco wydarzenia w Grodzisku Wlkp., zamieścił zdania, które zdenerwowały Podolskiego.
„No to Grek pograł…” - napisał Buchalik, gdy już w 5 min kontuzji doznał debiutujący w zabrzańskiej ekipie grecki stoper, Kostas Triantafyllopoulos. A kiedy jeden z internautów mało pochlebną cenzurką odniósł się do gry innego obrońcy, Kryspina Szcześniaka („Zatrudnijcie Kryspina przy budowie, może tam się przyda”), Buchalik odpowiedział zdaniem: „Dziękujemy, ale my chcemy dokończyć budowę w terminie”.
Te słowa najpierw spowodowały odpowiedź kibiców Górnika. „Panie Macieju... akurat Pan jako przedstawiciel spółki która miała/ma kilkuletnie opóźnienia nie powinien takich komentarzy wrzucać. Bo ja akurat pamiętam kiedy stadion miał być gotowy i kiedy czwarta trybuna miała być gotowa” – napisał jeden z nich. Potem zaś do dyskusji włączył się także Podolski.
I nie gryzł się w język (a raczej – nie hamował nad klawiaturą). „Jeśli jest się prezesem spółki budującej stadion dla Górnika, spółki miejskiej która działa dla Klubu to powinno być się człowiekiem dla Klubu i być razem z Klubem. Jako kapitan Drużyny stanowczo sprzeciwiam się takim wpisom, które uderzają w piłkarzy, walczących na boisku, dla Klubu i dla Kibiców. Odcinam się całkowicie od takich ludzi którzy nie są z Górnikiem a są wręcz przeciwko…” - tak zareagował na słowa przedstawiciela miejskiej spółki.
Wspomniany wcześniej Kryspin Szcześniak z pewnością występu przeciwko Warcie do udanych nie zaliczy. W I połowie najpierw nieszczęśliwie skiksował, próbując wybijać piłkę zagrywaną przez warciarzy, a potem – ratując sytuację – faulował Stefana Savicia, dając arbitrowi pretekst do podyktowania „jedenastki”. Padł z niej gol, na którego „górnicy” odpowiedzieć nie potrafili, a w końcówce stracili jeszcze jedną bramkę i przegrali 0:2.