Ebi Smolarek

i

Autor: CYFRASPORT Ebi Smolarek

Ebi Smolarek: Chcieli mi obciąć kasę o połowę WYWIAD

2013-06-28 9:30

Zgodziłem się na obniżkę kontraktu, ale o 10 procent. Tymczasem Jagiellonia zaproponowała mi... o połowę mniej niż w poprzedniej umowie. To wyklucza możliwość porozumienia - mówi w szczerej rozmowie z "Super Expressem" Euzebiusz Smolarek (32 l.).

"Super Express": - Po roku odchodzisz z Jagiellonii. Poszło o pieniądze?

Ebi Smolarek: - Do 15 czerwca Jagiellonia miała czas, aby określić się, czy podpisujemy nową umowę. Czekałem w Holandii na ruch klubu, ale się nie doczekałem. Mój kontrakt obowiązuje jednak do 30 czerwca, więc 20. tego miesiąca stawiłem się na treningu. Wtedy dowiedziałem się, że nasze drogi muszą się rozejść. Bo nowej propozycji Jagiellonii zaakceptować nie mogłem.

- O kwotach pewnie nie będziesz chciał rozmawiać, ale jak to wyglądało w procentach?

- Zgodziłem się na obniżkę o 10 procent. Jagiellonia chciała mi jednak obciąć kontrakt o połowę (nieoficjalnie wiadomo, że Ebi zarabiał nieco ponad 100 tysięcy euro rocznie - przyp. P.K.).

- Klub ma jednak swoje argumenty: w całym ligowym sezonie strzeliłeś tylko 4 gole.

- Tak, ale ja też mam swoje. Ile razy zagrałem 90 minut? Dwa razy. Mam na koncie 20 meczów, ale były takie, w których grałem po 3-5 minut. Do statystyk się liczą, ale jakie masz szanse na strzelenie gola, gdy grasz kilkaset sekund? Znam siebie, wiem, że gdybym zagrał te 20 meczów w pierwszym składzie, to 12 bramek zdobyłbym bez problemu.

- Grał jednak Tomasz Frankowski, mimo że, jak pisała prasa, miał konflikty z Tomaszem Hajtą. Jak to było? Miał czy nie miał?

- Miał, i to często, ale i tak grał… "Franek" to legenda Jagiellonii, wszyscy wiedzieli, że to jego ostatni sezon, więc musiał grać. Nawet gdy nie strzelał goli. Ja wiedziałem, że choćbym trafił w ostatniej minucie, to w następnym spotkaniu i tak zacznę na ławce. Ale nie mam pretensji. Dla trenera Hajty, dla zachowania przez niego posady, też było bezpieczniej, żeby Frankowski grał. Nie obrażałem się na nikogo. Dlatego jestem ciekaw, jak to teraz będzie w Jagiellonii, która została bez napastników. Czy znajdą piłkarza takiego jak ja, który nie marudził, że siada na ławce, nie zarabiał Bóg wie ile, a kiedy wchodził na boisko, to starał się na 110 procent.

- A co będzie z tobą?

- W środę Jagiellonia grała sparing na Białorusi, ale trener Piotr Stokowiec stwierdził, że i tak nie zagram, więc nie ma sensu, żebym jechał. Wczoraj zespół wybrał się na obóz, też beze mnie, bo szkoleniowiec mnie nie zaprosił, mówiąc, że skoro kontrakt kończy mi się za trzy dni, to nie ma to sensu. 1 lipca będę wolnym zawodnikiem.

- Wolisz zostać w Polsce czy szukać klubu za granicą?

- Biorę pod uwagę obie opcje. Żonie i mnie bardzo się podobało w Białymstoku i chcieliśmy tu zostać. Ale nie na takich warunkach.

- Podobno Widzew chętnie by cię widział u siebie?

- Nie dostałem z Łodzi żadnej propozycji, ale wiadomo, jak wiele dla polskiej piłki znaczy ten klub. Dlatego nigdy nic nie wiadomo….

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze