Ebi Smolarek opowiedział o swoim czasie w Polonii Warszawa. Kontrowersyjne fakty z działania klubu!

2011-12-29 15:24

Ebi Smolarek (30 l.) spędził w Polonii Warszawa pół roku, podpisał kontrakt, który uczynił z niego najlepiej zarabiającego piłkarza w lidze. Jednak na obniżenie kontraktu Smolarek się już nie zgodził i ostatnie odszedł, teraz jest zawodnikiem katarskiego Al-Khor. Ebi nie wspomina dobrze czasu spędzonego w klubie należącym do Józefa Wojciechowskiego.

W wywiadzie jakiemu udzielił "Przeglądowi Sportowemu" Smolarek zachwala Katar nie ukrywa ambicji reprezentacyjnych, czeka na trenera Smudę by ten przyjechał zobaczyć jego grę, ale przede wszystkim wspomina Polonię i tu nie przebiera w słowach.

Oto co powiedział o funkcjonowaniu Polonii:

O zaproponowanych przez Wojciechowskiego obniżkach zarobków:


- To było amatorskie myślenie. W gabinecie obok prezesa siedział trener i namawiał do podpisania umowy. Co ma wspólnego z kontraktami piłkarzy trener? Dlaczego on ma w ogóle wiedzieć, ile ja zarabiam? Jego rolą jest trenowanie drużyny.

- Na Zachodzie renegocjacje umowy można sobie wyobrazić, gdy klub ma kłopoty finansowe, ale nie w takiej sytuacji. W moim przypadku nie chodziło tylko o 20 procent.

Przeczytaj koniecznie: Minister sportu - Joanna Mucha zaproponowała Zbigniewowi Bońkowi funkcję doradcy - SONDA

O organizacji, a raczej jej braku:

- W Warszawie niektóre rzeczy były postawione na głowie. Przez pierwsze dwa miesiące mojego pobytu w Polonii sami musieliśmy sobie prać rzeczy, bo nie było pralki. Nawet nie wiem, czy Wojciechowski o tym wiedział. Innym razem na wyjeździe musieliśmy sami zapłacić za pożywienie. Prezes powiedział, że w naszych kontraktach nie jest napisane, że musi nas karmić. To nie był dla mnie problem, wyprać rzeczy czy zapłacić za posiłek, ale to pokazuje poziom organizacji. Sportowiec musi odpowiednio się odżywiać, a tam nikogo nie obchodziło, co zjemy. Gdybyśmy chcieli zaoszczędzić, mogliśmy jechać do McDonalda.

O Piotrze Stokowcu:

- Zaczynałem u Jose Bakero, później był Paweł Janas, po nim Piotr Stokowiec, chociaż on akurat moim trenerem nie był. Nie miał jaj, robił wszystko, co mu kazali.


Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze