- Zawsze po meczu w Gliwicach do szatni "wyjeżdża" tort w klubowych barwach - mówi Szmatuła. - To nagroda dla najlepszego zawodnika. Jednak nigdy go nie zjadamy w całości, zawsze coś tam zostanie, bo w drużynie nie ma łasuchów. Każdy się pilnuję. Owszem Piast ma apetyt, ale wyłącznie na ligowe punkty. Mamy bardzo wesoły i muzykalny zespół. Po ostatnim zwycięstwie nad Jagiellonią śpiewał cały autobus. Królował Zenek Matryniuk. Nawet obcokrajowcy nucą sobie jego przeboje. Była zabawa, bo jest powód do świętowania: w końcu jesteśmy mistrzem półmetka - zaznacza bramkarz gliwiczan.
Kto stoi za sukcesem Piasta Gliwice?
Kornel Osyra (22 l.). "Osi", obrońca. Kocha tatuaże. Gdyby mógł to pewnie zrobił je nawet na twarzy. Pozytywny gość. Gdy przed dwoma laty przyszedł do Piasta był chudy, ważył może z 60 kg. Teraz pracuje na siłowni i nabrał masy. W przyszłości może być bardzo wartościowym piłkarzem. Po meczu lubi "rozkręcić" szatnię. To nasz didżej. Jest zagorzałym fanem polskiego hip-hopu, ale disco polo też posłucha. Preferuje luźny ubiór, a najlepiej czuje się zakładając dres.
Patrik Mraz (28 l.). "Mrazik", obrońca. To jedna z lepszych, a może nawet najlepsza lewa noga w lidze. Może nią krawaty wiązać. Kilka razy spotkaliśmy się na grillu. Dobrze mówi po polsku. Zna ciekawe historie, które fajnie opowiada. Słowak lubi pograć w piłkarską grę FIFA. On, Rusov, Moskwik to nasze trio od gier.
Hebert (24 l.). "Herbi", obrońca. Człowiek skała. Wyrzeźbiony, jak superman. Brazylijczyk nie wychodziłby z siłowni. Trenerzy muszą go siłą z niej wyganiać. W pewnym momencie trzeba było go przystopować, bo waga poszła mu mocno w górę. Ostatnio podłapał od trenerów kilka zwrotów po czesku. Gdy je wymawiał było bardzo zabawnie.
Marcin Pietrowski (27 l.). "Pietro". Obrońca/pomocnik. Najbardziej wszechstronny zawodnik zespołu. Trener Radoslav Latal wystawiał go już na kilku pozycjach. Był stoperem, prawym obrońcą, defensywnym pomocnikiem... Wszędzie by sobie poradził. Ukończył AWF w Gdańsku, ma tytuł magistra. Z wykształcenia jest dietetykiem i... układa nam dietę. Kierownik często konsultuje się z nim odnośnie posiłków.
Uros Korun (28 l.). "Kori", obrońca. Słoweniec przyszedł do nas latem i sprawił, że jego krajan Sasa Zivec wystrzelił z formą. Trzymają się razem, jest chemia między nimi. Znają się z czasów gry w Domżale. Uros to uniwersalny gracz, dobrze gra głową. Na boisku nogi nie odstawi, ale poza nim to oaza spokoju. Nie widziałem, aby na kogoś się zdenerwował.
Radosław Murawski (21 l.). "Muraś", pomocnik. Mimo młodego wieku zyskał zaufanie zespołu. Najmłodszy kapitan w lidze. Człowiek z Gliwic. Pracowity, z dużym potencjałem. Może kiedyś zagrać nawet w pierwszej reprezentacji Polski. Na razie doświadczenie zbiera w kadrze do lat 21. Można z nim porozmawiać na każdy temat. Jest naszym skarbnikiem. Z tej roli także wywiązuje się doskonale, bo zawsze na czas "ściągnie" od nas karne pieniądze.
Dobrivoj Rusov (22 l.). "Rusi", bramkarz. Kiedyś pomylił się w obliczeniach i za późno wyruszył w drogę powrotną ze Słowacji do Gliwic. Spóźnił się na trening za co musiał zapłacić karę. Ale wyciągnął wnioski z tamtej lekcji i teraz przyjeżdża na czas. Lubi gry komputerowe.
Patryk Moskwik (23 l.). "Moski", obrońca. Zawsze powie coś śmiesznego. Czyta w internecie dużo dowcipów i potem się nimi dzieli z chłopakami. Jest zabawnie.
Kamil Vacek (28 l.), "Vaci", pomocnik. Najbardziej utytułowany nasz gracz. Widać, że grał we Włoszech, teraz dostał powołanie do kadry Czech. Ma oczy dookoła głowy. Patrzy w prawo, a zagra piłkę w lewo. Dużo pracuje w odbiorze. Gdy straci piłkę to nie czeka, że ktoś inny ją odzyska, lecz sam to robi. Duży plus. Ma najlepsze auto na klubowym parkingu. Jeździ bmw.
Mateusz Mak (24 l.). "Maczek", pomocnik. Chłopak z poczuciem humoru i dystansem do siebie. Nie obraża się, gdy wołamy na niego "Koreańczyk". Bo z wyglądu przypomina Azjatę (śmiech). Wielki fan disco polo i Zenka Martyniuka. Zgłosiłbym go do programu "Taniec z gwiazdami", bo po meczu lubi sobie potańczyć. Kontrakt ma do końca sezonu. Jeśli będzie w takiej formie, jak z Jagiellonią, to Piast przedłuży z nim umowę i w przyszłości zarobi na nim duże pieniądze. Oby tylko omijały go kontuje. To wtedy klub będzie miał z niego dużo pożytku.
Bartek Szeliga (22 l.). "Szeli", pomocnik. Góral z Nowego Sącza. Charakterny chłopak. W sierpniu podczas meczu z Lechem doznał groźnie wyglądającej kontuzji barku. Wydawało się, że czeka go dłuższa przerwa, ale wrócił już po trzech miesiącach. Obunożny, z dobrym uderzeniem. Jeden z najszybszych graczy w lidze. Jak się "puści" z piłką to ciężko go dogonić. Kiedyś żartowaliśmy z niego, że jest bratem Sławka Szeligi z Cracovii. I nawet wołaliśmy na niego "Sławek".
Sasa Zivec (24 l.). "Saszka", pomocnik. Słoweniec jest dobry w grze jeden na jeden. Bardzo trudno mu zabrać piłkę. Wspólnie z Murawskim sprawdzają, który z nich jest bardziej wytrzymały na ból. Uderzają się z bliska... palcem w ramię. Niby to lekkie uderzenie, ale boli niemiłosiernie i zdarza się, że zostaje po tym siniak. Sasa chodzi i pyta, kto by się chciał z nim sprawdzić w tej grze. Mnie też chciał w to wciągnąć, ale odmówiłem (śmiech). Jak mu coś nie wyjdzie to się złości.
Gerard Badia (26 l.). "Badi", pomocnik. Hiszpan nieźle radzi sobie z naszym językiem. Niedawno został ojcem, urodziła mu się córeczka. To teraz jego oczko w głowie. Ostatnio podarował młodemu kibicowi Piasta koszulkę, którą zawiózł sam do szkoły. Niejednemu by się nie chciało, ale on nie odpuścił. Zaimponował mi tym. Dobrze się ubiera, ma taki hiszpański styl.
Martin Nespor (25 l.). "Neszpi", napastnik. Czech to lis pola karnego, duża biega. Na początku skuteczny, teraz trochę się zaciął. Przed treningiem wykonuje ćwiczenia. Widziałem, jak stał na głowie, ale na... stołku. W ten sposób ćwiczy równowagę. Nawet się nieco wystraszyłem, aby czasem sobie nie zrobił krzywdy.
Josip Barisić (29 l.). "Bari", napastnik. Przeciwieństwo Nespora. Typ egzekutora, czeka aż piłka spadnie mu pod nogi. Odblokował się z Zagłębiem, strzelając dwa gole. Szybko łapie polskie słówka. Pomaga mu w tym nasza muzyka, którą bardzo polubił. Trzyma się ze chłopakami z Bałkanów.
Jakub Szmatuła (34 l.). Na koniec kilka słów o mnie. Kiedyś lubiłem wędkować, ale mi przeszło. Teraz więcej czasu spędzam w domu, bo urodziła mi się córeczka. Lubię pojechać w góry. Często rywalizujemy na treningach. Przegrany stawia napój energetyczny lub musi powiedzieć przy całej drużynie "Dziś byłem najsłabszy". Mnie się to ostatnio przytrafiło... Jednak najwięcej śmiechu jest wtedy, gdy to zdanie wypowiada cudzoziemiec.