Filip Mladenović

i

Autor: Cyfrasport Filip Mladenović

Filip Mladenović: Poza boiskiem nie jestem wariatem [WYWIAD]

2021-05-10 13:42

Siedem goli i sześć asyst. Filip Mladenović jest lewym obrońcą, lewym wahadłowym, przede wszystkim "spoko gościem", który zawstydza większość ofensywnych piłkarzy w ekstraklasie. - Poza boiskiem nie jestem jakimś wariatem. Lubię czasem pożartować, być szczęśliwy, otwarty - mówi w rozmowie z "Super Expressem" i wyraźnie zaznacza: Legia w Europie musi pójść "level" wyżej.

- Zgadzasz się z tym, że cokolwiek by się nie działo w szatni, to zawsze wyniki budują atmosferę?

- Tak, ale żeby jednak doszło do tych dobrych wyników, sukcesu, to też… musi być atmosfera. W szatni musi być w porządku, byśmy dobrze pracowali, by na końcu był efekt, taki jak Mistrzostwo Polski. Nie ma co ukrywać, że w Legii każdy zapieprza, każdy chce grać. Jeśli ktoś się złości, że nie gra, to robi to i rywalizuje w sportowy sposób.

- Artur Jędrzejczyk już wykręcił Ci jakiś numer?

- Jakiegoś wielkiego dowcipu na szczęście nie, ale wiem, że muszę być czujny. Czasem treningowe kamizelki z GPS chowa i trzeba się denerwować. To są małe rzeczy i mam nadzieję, że tak zostanie (śmiech). Z Jędzą zawsze trzeba uważać.

Zobacz: Andre Martins: Podglądałem, jak grał Paulo Sousa [WYWIAD]

- Gdy zimą przegraliście z Podbeskidziem, to co sobie myśleliście?

- Nikt nie uważał, że to tragedia. Rąk nie załamywaliśmy, nikt na nikogo źle nie patrzył. Po tamtym meczu sędzia ponoć powiedział, że słyszał jakieś nasze wielkie kłótnie. Jeżeli dla niego to są kłótnie, to zapewniam, że takie dyskusje są na każdym meczu w każdej drużynie. Trzeba mieć swoje zdanie, ale daleko jesteśmy od agresji. Mamy w sobie sportową złość, gdy nie idzie i tyle.

- Między wami, a trenerem Czesławem Michniewiczem za to bardzo szybko zawiązała się nić porozumienia.

- Wcześniej kompletnie go nie znałem. Gdy byłem jeszcze w Lechii Gdańsk, to czasem przyjeżdżał do nas, bo był wtedy trenerem młodzieżowej kadry Polski. Poznaliśmy się dopiero w Warszawie. Początek nie był dla niego łatwy, dużo zawodników było nowych, po trudnym okresie. Postawił wszystkich na nogi bardzo szybko. Graliśmy coraz lepiej, wygrywaliśmy i znowu możemy wrócić do tematu atmosfery. Bo ona też jest jego zasługą. Wiemy, jak mamy się zachowywać w każdym momencie, wszystko stało się dla nas naturalne.

- Który mecz był więc kluczowy w kontekście obrony mistrzostwa Polski?

- Każdy. Nie mogę powiedzieć o jednym meczu. Przecież, by wygrać tytuł, to trzeba wygrać - zazwyczaj - najwięcej meczów w sezonie. Więc jak jakiś mecz może być mniej ważny? Były spotkania, w których graliśmy z tymi najlepszymi: Raków czy Pogoń. Wiadomo, że na te mecze się czeka. Wygraliśmy je, ale ktoś inny może uznać, że wyjazdowe wygrane z Lechią i Piastem były najważniejsze. Potrafimy wygrywać, ale chcemy pracować, by w tych spotkaniach być jeszcze bardziej przekonujący. W pucharach poziom naszej gry musi być jeszcze wyższy.

- Twój rozwój jest za to godny podziwu. Jesteś zaskoczony, że „wykręcasz” aż takie liczby w ofensywie?

- Nie jestem zaskoczony, choć też nie wyznaczam sobie nigdy konkretnych celów. Nie myślę o konkretnych liczbach, jeśli chodzi o asysty i gole. Skupiam się na samej grze, a jeśli jest dobrze, to zawsze coś wpadnie. Teraz jest łatwiej, bo gram wyżej. Nie ukrywam jednak, że jestem z siebie zadowolony.

Tomas Pekhart: Berbatov wziął mnie pod swoje skrzydła [WYWIAD]

- Po transferze do Legii wszyscy poznali Cię trochę lepiej, chyba od tej dobrej strony. Wcześniej niektórzy myśleli, że jesteś niemiły.

- Na pewno nie jest tak, że cały czas jestem w gazetach, w mediach. To moi bliscy znają mnie dobrze, oni zawsze wiedzieli, że jestem w porządku. To jest dla mnie najważniejsze. Zawsze nadejdzie ten czas, by się poznać. Cieszę się, że ludzie zobaczyli, że jestem spoko gościem. Poza boiskiem nie jestem jakimś wariatem. Ale lubię czasem żartować, być szczęśliwy, otwarty.

Legia pomaga seniorom [GALERIA]

- Już niedługo czeka was walka w europejskich pucharach. Pewnie znowu przyjdzie czas, by powspominać mecz, gdy strzeliłeś dwa gole Romie, jeszcze jako piłkarz BATE Borysów.

- Zawsze mówię, że najważniejsze mecze są dla mnie najłatwiejsze. Musisz się bawić piłką, robić to co umiesz najlepiej, jeśli masz swój moment. Chcemy z Legią wywalczyć europejskie puchary, bo ona na to zasługuje. Legia powinna co roku grać w Europie, a ta przerwa jest już za długa. Trudno jednak powiedzieć, co się wydarzy. Naprawdę cienka jest linia między Karabachem, a - na przykład -Olympiacosem Pireus. Z każdym można wygrać i przegrać. My musimy być poukładani i przygotowani. Musimy awansować.

- Masz takiego piłkarza, na którym się wzorujesz?

- Możesz mi nie wierzyć, ale nigdy nie miałem. Może jak miałem 10 lat, to lubiłem na Davida Villę z Valencii, ale patrzenie na niego niewiele mi da w grze na lewym wahadle (śmiech). Chciałem być jak najlepszą wersją siebie.

- Aleksander Hleb to chyba najlepszy piłkarz, z którym grałeś. Kto dalej?

- Dużo by wymieniać i trudno stworzyć jakąś klasyfikację. Mówiłem kilka razy, że Aleksandar Kolarow, Nemanja Matić, Sergej Milinkowić-Savić, Aleksandar Mitrowić, Dusan Tadić to są świetni piłkarze i  nikogo z nich nie potrafiłbym wyrzucić i zrobić takie TOP3.

- O reprezentacji Serbii zawsze się mówi, że piłkarze świetni, tylko się kłócą…

- Fakt jest jeden, mamy super piłkarzy, a nie gramy na Euro. Teraz atmosfera jest dobra, kadra została odmłodzona. Dołączyło dużo młodych piłkarzy, którzy sześć lat temu wygrali MŚ U-20. To są zawodnicy, którzy będą stanowić o sile tej reprezentacji. Mam 29 lat, a jestem jednym z najstarszych w drużynie. Myślę, że tworzy się ciekawa ekipa, a eliminacje też zaczęliśmy dobrze.

Najnowsze