- Nie chcę przypisywać sobie zasług i chwalić się, że odkryłem Sobiecha, bo już wielu było takich trenerów. Życie jest bezwzględne. Jeśli Artur odejdzie, będziemy musieli znaleźć kolejną taką perełkę - mówi "Super Expressowi" Fornalik.
Ruch jest ligowym biedakiem, nie stać go na sprowadzenie drogich piłkarzy, ale... - Aby nie zakończyć rywalizacji w Lidze Europejskiej na samym początku, trzeba kogoś dokupić. Każdy mówi: A gdzie tam Ruch do pucharów?! Niech sobie gadają! Ocenia się nas tylko przez pryzmat problemów finansowych. To krzywdzące - podkreśla Fornalik.
Przed sezonem nikt nie wierzył, że Fornalik jest w stanie doprowadzić Ruch na podium. Niedoceniany szkoleniowiec zamknął jednak usta krytykom.
- To mój największy sukces w karierze. Ja nigdy nie zostawiałem po sobie spalonej ziemi. Zespoły prowadzone przeze mnie może nie miały dużych budżetów, ale miały serce do walki - przypomina Fornalik.
Na koniec rozmowy Fornalik się rozmarza: - Jesteśmy teraz w bajce i życzyłbym sobie, żeby ta bajka się nigdy nie kończyła.
Każda bajka ma jednak swój koniec.