Górnik - Lech 2:1. Stanęła w Zabrzu lokomotywa

2011-08-26 22:42

Poznański Lech od początku sezonu nastrzelał tyle goli i nastraszył tylu przeciwników, że również w Zabrzu oczekiwał łatwej wygranej. Tymczasem Górnik się „Kolejorza” nie wystraszył i sprawił, że w ciężkim upale goście stali i sapali, dyszeli i dmuchali, ale im nie szło.    

Nie wiemy jakich argumentów użył trener Adam Nawałka, ale przekonał swoich piłkarzy, że z Lechem da się wygrać pod warunkiem wykonania przez 90 minut ciężkiej roboty w defensywie. I zabrzanie harowali od początku. Najpierw wybijając gości z rytmu gry agresywnym pressingiem, a później stosując aktywną grę obronną na własnej połowie.

Gol zdobyty przez najlepszego na boisku Aleksandra Kwieka padł „do szatni”, w końcówce pierwszej połowy pomocnik Górnika dopadł piłki przed polem karnym i palnął nie do obrony w okienko. A kiedy Lech, zmobilizowany do gry na miarę możliwości przez Jose Bakero, wyszedł na drugą połowę niemal natychmiast stracił drugą bramkę. Faul Henriqueza w polu karnym i „11” sprawnie wykorzystana przez Banasia.

„Kolejorz” w Zabrzu w niczym nie przypominał drużyny, która dotąd przewracała ligowych rywali jak kręgle. Lech grał w upale ciężko, bez polotu i dopiero gol Kriwieca zdobyty na koniec nieco poprawił mu opinię.

Bramki:

1:0 Kwiek 45+2 min. 2:0 Banaś 49 min-karny, 2:1 Kriwiec 90 min.

Najnowsze