Po takim meczu werdykt wydać łatwo. Z ligi powinien spaść Górnik Łęczna, który w końcówce sezonu postanowił ratować się najprostszymi metodami. Przeciwko zabrzanom ekipa Andrzeja Rybarskiego próbowała więc skopiować Atletico Madryt, tyle że absolutnie nie miała pojęcia, jak z głębokiej defensywy przejść do kontrataku. Przez co spotkanie toczyło się głównie w kierunku bramki strzeżonej przez Sergiusza Prusaka.
Co najzabawniejsze, najlepszą sytuację mieli... łęcznianie. Rzut karny. Przemysław Pitry sam pewnie nie do końca wie, jak wpadł w pole karne, dlaczego sfaulował go Bartosz Kopacz, ale zapewne przez chwilę mógł poczuć się jak podczas świąt Bożego Narodzenia. Taki prezent, w takim momencie - to się nie zdarza nawet na filmach. I pewnie dlatego Bartosz Śpiączka nie bardzo wiedział co zrobić, więc kopnął wprost w Grzegorza Kasprzika.
Podział punktów w starciu Górników oznacza, że na ostatnie miejsce w tabeli spadło Podbeskidzie Bielsko-Biała. Przedostatni jest Górnik Zabrze, a Łęczna już w środku tygodnia może być o krok od utrzymania. Na swoim obiekcie podejmie bowiem... Podbeskidzie. Te, jeśli przegra, nieodwołalnie pożegna się z ligą.
Górnik Łęczna - Górnik Zabrze 0:0
Łęczna: Prusak - Sasin, Pruchnik, Bożić, Leandro - Śpiączka (71. Piesio), Bednarek, Nowak, Szmatiuk, Bonin (89. Mierzejewski) - Pitry (78. Świerczok).
Zabrze: Kasprzik - Matuszek, Danch, Kopacz, Oss - Kallaste, Gergel (84. Skrzypczak), Przybylski, Kurzawa, Cerimagić - Kante (76. Steblecki).