Gdy trenerem Górnika Zabrze zostawał Leszek Ojrzyński, wielu spodziewało się, że to właśnie on okaże się zbawcą i zmieni oblicze śląskiego klubu. Tymczasem od momentu rozpoczęcia pracy były szkoleniowiec m.in. Korony Kielce przegrał 4 mecze i wygrał zaledwie 1. Jeśli gra zabrzan będzie wyglądała tak dalej, to Ojrzyński może zostać zwolniony w rekordowo szybkim tempie.
Bogusław Leśnodorski: Z Henningiem Bergiem nadawaliśmy na innych falach, nie było komunikacji
A na nowo budowanym stadionie Górnika tryumfował kolega Ojrzyńskiego, czyli Robert Podoliński. Jego Podbeskidzie zagrało skutecznie, ale przebieg meczu nie do końca na to wskazywał. Niemniej trzeba docenić, jak goście potrafili wypunktować swoich rywali.
O swoim instynkcie snajpera wreszcie przypomniał sobie Robert Demjan, który zdobył pierwszego gola w tym meczu. To trafienie ułatwiło grę Podbeskidziu, które starało się (z różnym skutkiem) spokojnie kontrolować przebieg meczu. W 75. minucie skrzydła gospodarzom podciął jednak Adam Mójta, który zdobył prawdopodobnie najpiękniejszego gola w karierze, i dzięki temu goście mogli już niczym niezagrożeni dowieźć zwycięstwo do końca spotkania. Porażka Górnika spowodowała, że wobec zwycięstwa Lecha spadł on na ostatnie miejsce w ligowej tabeli.
GÓRNIK ZABRZE - PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA 0:2
Bramki: Demjan 24, Mójta 75
Żółte kartki: Kosznik, Gergel, Kopacz - Kato, Deja
Górnik: Kasprzik - Widanow, Danch, Kopacz, Kosznik (58. Magiera) - Sobolewski (64. Skrzypczak), Kwiek - Madej, Przybylski, Jeż (46. Gergel) - Korzym
Podbeskidzie: Zubas - Pazio, Deja, Nowak, Mójta - Kowalski (88. Kolcak), Możdzeń, Sokołowski, Kato (59. Kołodziej), Szczepaniak (93. Jonkisz) - Demjan