"Super Express": - Twoja największa jednorazowa przegrana to 80 tys. zł, w pokera. A ile najwięcej wygrałeś?
Grzegorz Król: - Około 60 tys. Ale wygrana to wyjątek od reguły, bo w kasynie najczęściej przegrywasz. Gdy byłem piłkarzem Amiki, to zarobki były niezłe. 25-30 tys. zł miesięcznie. Wiadomo, że część szła na życie, a żyło się za 8-9 tysięcy. Reszta często zostawała w kasynie.
- Mówi się, że w kasynie są ludzie, którzy chętnie pożyczają pieniądze graczom. Kim oni są?
- To klienci kasyna. Bo wejść może każdy. No więc oni tam sobie siedzą, piją kawkę czy drinki i obserwują. Kiedy zaczynałem grać, nie miałem pojęcia, że tacy ludzie w ogóle funkcjonują. A oni spokojnie obserwują grających, aby po jakimś czasie wysłać swoich ludzi na rozpoznanie. W Poznaniu, bo tam najczęściej graliśmy, podpytywali nas, kim jesteśmy, a jak się dowiedzieli, że gramy zawodowo w piłkę, to zaczynały się pogaduszki. A to, że widzieli nasz mecz, a to, a tamto. No i sugerowali, że gdyby była potrzeba, to mogą pożyczyć pieniądze.
- Gdzie się to odbywa, na jaki procent?
- 10 procent dziennie. Jeśli dziś pożyczyli ci 2000 zł, to na drugi dzień trzeba było oddać 2200. Pożyczki odbywają się zawsze poza kasynem, bo wiadomo, że obowiązuje ustawa antylichwiarska, a w kasynie są kamery.
- Straszyli cię, gdy nie oddawałeś? Podobno niektórych piłkarzy tacy ludzie odwiedzali na treningach
- Słyszałem o takich przypadkach, ale u mnie tak nie było. Czasem straszyli tylko, że powiedzą wszystko w gazecie. Ale na treningach nikt mnie nie nachodził.
- Sam przekonałeś się, jak strasznym nałogiem jest hazard. Teraz chcesz przed nim ostrzegać
- Tak. Wydaje mi się, że warto w klubach zorganizować coś w rodzaju antyhazardowych wykładów. Chętnie wziąłbym w nich udział. Według mojej wiedzy nawet 25 procent ligowych piłkarzy może mieć styczność czy problem z hazardem. Kasyno, zakłady bukmacherskie, maszyny do gry. Możliwości jest mnóstwo. Chciałbym ostrzec, zwłaszcza młodych graczy. Gdybym przemawiał do 50 osób, to w ciemno mogę założyć, że 7-8 spośród nich może mieć ciągotki hazardowe. Pewnie nie każdy mnie posłucha, ale jeśli od hazardu udałoby się uchronić choćby 3-4 z nich, to warto. Mówię z własnego doświadczenia: to straszne uzależnienie, które może zabrać pieniądze i rodzinę. Lepiej trzymać się od tego z daleka.