Bartłomiej Drągowski

i

Autor: Łukasz Grochala / CYFRASPORT Bartłomiej Drągowski cieszy się po zdobyciu bramki przez Jagiellonię w meczu z Legią Warszawa (15 luty 2015 roku)

Idiotyczne zachowanie Bartłomieja Drągowskiego. "Niepotrzebnie tak pajacowałem" [WIDEO]

2016-03-07 16:42

Bartłomiej Drągowski wciąż jest młodym zawodnikiem, ale kończy się powoli okres, gdy wiekiem można usprawiedliwiać jego idiotyczne zachowania. A takim "popisał" się po raz kolejny podczas meczu z Lechią Gdańsk, który jego Jagiellonia Białystok przegrała 1:5. Bramkarz symulował, że oberwał zapalniczką z trybun, podczas gdy ta spadła... dobre kilka metrów od niego! Po spotkaniu przyznał się jednak do winy.

Cała sytuacja miała miejsce przy stanie 3:1 dla Lechii Gdańsk. Gospodarze dostali rzut karny, a piłkę w rękach miał już Milos Krasić. Zanim jednak strzelił z 11. metrów, popis swoich umiejętności aktorskich dał Drągowski. Bramkarz Jagiellonii nagle, ni stąd ni zowąd, upadł na ziemię jak rażony piorunem z grymasem bólu na twarzy i trzymając się za ramię. Chwilę później próbował przekonać sędziego, że dostał zapalniczką z trybun. Jak jednak pokazały telewizyjne powtórki, mały plastikowy przedmiot spadł... kilka metrów od niego!

Radosław Cierzniak już w Legii Warszawa! Koniec sagi transferowej

Krasić pokarał Drągowskiego za nieudolne symulowanie i pewnie pokonał go z rzutu karnego, a młody golkiper po spotkaniu starał się jakoś tłumaczyć z idiotycznego zachowania - Nie wiem czym zostałem trafiony, ale nie było to mocne uderzenie. Był rzut karny i chciałem wytrącić Krasicia z równowagi. Nie ukrywam, że trochę śmiesznie to wyszło. Mogłem to inaczej rozegrać. Gdybym wiedział, że Krasić strzeli, to bym się nie kładł - powiedział krótko po końcowym gwizdku. Zastanawiamy się, czy bardziej idiotyczne było jego zachowanie, czy jednak tłumaczenie.

- Na dobrą sprawę było to niepotrzebne. Mogłem tak nie pajacować. Zastanawiałem się nawet, czy jutro nie wstawić do internetu zdjęcia z gipsem - próbował obrócić wszystko w żart Drągowski. Niestety mu się nie udało. Po całej sytuacji pozostał - delikatnie mówiąc - niesmak, a bramkarz Jagiellonii po raz kolejny udowodnił, że mimo niezaprzeczalnych umiejętności ma pewne problemy z psychiką i radzeniem sobie z presją. Jakiś czas temu podpadł kibicom Legii Warszawa, gdy po przegranym meczu pokazywał im środkowe palce, a teraz mocno "przypodobał" się fanom Lechii. Ciekawe, czy podczas kolejnej wizyty w Gdańsku czeka go tak gorące przywitanie, jak ostatnio przy Łazienkowskiej.

Kuriozalne zachowanie Drągowskiego spotkało się też z dość ostrymi komentarzami na Twitterze.

Najnowsze