Drugim z piątkowych meczów LOTTO Ekstraklasy był starciem dwóch drużyn, które przed przerwą na spotkania reprezentacji miały spore problemy z wygrywaniem. O ile Cracovia ma je od samego początku sezonu - w siedmiu kolejkach ani razu nie zdołała zdobyć trzech punktów - tak Jagiellonia Białystok zacięła się dopiero niedawno. Na przełomie sierpnia i września najpierw niespodziewanie przegrała z Miedzią Legnica 2:3, a później zremisowała 1:1 z Wisłą Płock.
Obie ekipy miały więc co udowadniać, ale nikogo nie trzeba było przekonywać, że faworytem jest ekipa z Podlasia. Podopieczni Ireneusza Mamrota nie tylko grali u siebie, ale w kilku meczach tego sezonu zdążyli już udowodnić, że mają dużo większą jakość, niż "Pasy". I w pierwszej połowie faktycznie było to widać. Gospodarze dłużej utrzymywali się przy piłce, byli spokojniejsi i dokładniejsi w rozegraniu, ale paradoksalnie najlepszą sytuację stworzyli sobie nie po koronkowej akcji, a... stałym fragmencie gry.
Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Guilherme Ivan Runje świetnie wygrał walkę o pozycję i uderzył głową, jednak dobrze obronił Maciej Gostomski. Niestety był to najciekawszy akcent przed przerwą, bo szczerze mówiąc pod bramkami obu drużyn nie działo się wiele. Odczuli to też kibice "Jagi", którzy z minuty na minutę dopingowali z coraz mniejszą werwą, ale pod koniec pierwszej połowy mogli się na moment podnieść z miejsc. Najpierw po efektownej szarży Przemysława Frankowskiego lewym skrzydłem i dośrodkowaniu w pole karne piętką uderzał Cillian Sheridan, jednak zrobił to zbyt lekko i obronił Gostomski, a w odpowiedzi Javi Hernandez niecelnie uderzał z ostrego kąta.
Wreszcie jednak doczekaliśmy się gola! Znów ze stałego fragmentu - tym razem rzutu wolnego - świetnie dograł Guilherme, w polu karnym idealnie odnalazł się Bartosz Kwiecień, który precyzyjnym strzałem głową dał swojej drużynie prowadzenie. I Jagiellonia schodziła na przerwę mając zaliczkę jednej bramki.
Druga połowa zaczęła się od huraganowych ataków gospodarzy. Co prawda najpierw skuteczności zabrakło Arvydasowi Novikovasowi, ale po chwili trafić się udało Sheridanowi. A drugą asystę zaliczył Guilherme, który tego wieczora rozgrywał kapitalne zawody. A to i tak nie był koniec nawałnicy. Niedługo po golu doskonałą szansę miał Przemysław Frankowski, ale w sytuacji sam na sam piłka minimalnie minęła słupek.
Co nie udało się reprezentantowi Polski, udało się jego irlandzkiemu koledze. Sheridan po raz drugi wpisał się na listę strzelców, a tym razem zamiast Guilherme futbolówkę wystawił mu Novikovas. Cracovia starała się odgryzać i gdy wydawało się, że goście zwątpili w sens dalszej pogoni za "Jagą", padł gol kontaktowy. Po raz pierwszy w barwach "Pasów" trafił bowiem Airam Cabrera. Ale na więcej gości nie było już stać. I po ośmiu kolejkach wciąż nie mają na swoim koncie ani jednego zwycięstwa. Z kolei Jagiellonia przynajmniej na chwilę wskoczyła na pozycję wicelidera LOTTO Ekstraklasy.
Jagiellonia Białystok - Cracovia 3:1 (1:0)
Bramki: Bartosz Kwiecień 45, Cillian Sheridan 54, 70 - Airam Cabrera 74
Żółte kartki: Przemysław Frankowski, Roman Bezjak, Łukasz Burliga - Javi Hernandez, Cornel Rapa, Michal Siplak
Jagiellonia: Kelemen – Wójcicki (34. Burliga), Runje, Mitrović, Guilherme – Frankowski, Kwiecień, Pospisil, Novikovas (76. Savković) – Sheridan, Bezjak (88. Świderski)
Cracovia: Gostomski – Rapa, Helik, Datković, Siplak (81. Ferraresso) – Gol – Serderov (56. Strózik), Hernandez (56. F. Piszczek), Dimun, Wdowiak – Cabrera