Jakub Czerwiński

i

Autor: Jacek Prondzynski/Legia.com Jakub Czerwiński

Jakub Czerwiński: Po transferze do Legii przeżyłem SZOK

2016-09-04 14:45

Jakub Czerwiński (25 l.) o ofercie Legii dowiedział się we wtorek wieczorem. Nazajutrz, po niespełna 20 godzinach, złożył podpis na 4-letniej umowie z drużyną mistrza Polski. To jeden z najsprawniej i najszybciej przeprowadzonych transferów w Ekstraklasie w ostatnich latach. - Dwa dni wcześniej menedżer powiedział mi, że mogę spokojnie trenować z Pogonią i nie „napalać się" na żaden transfer – mówi "Super Expressowi" Czerwiński. - Ale zaznaczył, że najlepsze transfery często trafiają się przed samym zamknięciem okienka transferowego. No i miał nosa.

"Super Express": - To zaskoczyła pana oferta z Legii czy nie?
Jakub Czerwiński: - Kilka razy menedżer informował mnie o ofertach z innych klubów i nic z tego nie wyszło, więc i tym razem nie bardzo wierzyłem, że coś się stanie. Ucieszyłem się i szybko podjąłem decyzję na tak, bo zgłosiła się drużyna grająca w Lidze Mistrzów.

- Trafił pan do Legii po zaledwie 13 miesiącach gry na poziomie Ekstraklasy. Nie za długo grał pan w I lidze? Nie był to stracony czas?
- Grając w Niecieczy, myślałem o tym, żeby wcześniej przejść do Pogoni, ale w klubie zatrzymano mnie, żebym pomógł w walce o Ekstraklasę. Z drugiej strony może właśnie ten naturalnie wywalczony awans sprawił, że przechodząc i zaczynając grę w Pogoni, miałem w świadomości to, że zasłużyłem i dojrzałem do Ekstraklasy. To mi pomogło na boisku.

- Ma pan jakieś obawy związane teraz z przeskokiem do najlepszego zespołu w Polsce?
- Nie. Szok już przeżyłem, widząc jak profesjonalnie zorganizowana jest Legia, od wielkości szatni począwszy, do kliniki medycznej, która mieści się na stadionie. Pozostaje mi trenować i rozwijać się po względem sportowym. Chcę grać i pomagać drużynie. Nie spodziewam się cudów, ale nie przyjechałem po to, żeby siedzieć na ławce. Po podpisaniu kontraktu dostałem trzy dni wolnego, żeby pożegnać się z kolegami z Pogoni i przewieźć rzeczy, ale i rozpiskę do ręki, jak mam ćwiczyć i ile biegać w tym czasie. Jeśli dostanę szansę w lidze, to dam trenerowi argumenty, żeby zastanowił się kto ma być stoperem numer 2, obok Michała Pazdana.

- Z Pazdanem powinno grać się dobrze, bo też... nie ma włosów, jak Jarek Fojut, z którym rozumiał się pan świetnie w Pogoni.
- Widziałem już w internecie pierwsze memy na nasz temat, ale jestem przyzwyczajony do tych żartów, bo w Szczecinie nazywani byliśmy „Bandą Łysego”. Poważnie mówiąc, to bardzo skorzystałem na wspólnej grze z Fojutem i jego doświadczeniu. Mam nadzieję, że tak samo będzie z Pazdanem.

Najnowsze