Jeszcze do niedawna jego drużyna była rewelacją ligi. Klub z Chorzowa pod rządami Kociana wyrósł nagle na jednego z głównych rywali Legii w walce o mistrzostwo. Jednak ostatnio Ruch dopadł kryzys.
- Mamy słabszy okres, ale tabela nie kłamie. Uzbieraliśmy 44 punkty, nie kupiliśmy ich, wywalczyliśmy je na boisku - podkreśla Kocian. - Mówię moim piłkarzom: to nie jest przypadek, jesteście dobrzy. Są zespoły bogatsze od nas, które mają lepsze zaplecze, a mimo to w tabeli je wyprzedzamy.
Przeczytaj: Ricardo Moniz: Lechia to śpiący gigant! [WYWIAD]
Być może Kocian rozrusza teraz Ruch w rytm... Eminema. 56-letni szkoleniowiec jest wielkim fanem amerykańskiego rapera.
- Jego muzyka jest pobudzająca, nie daje usnąć - wyjaśnia. - Cenię też twórczość 50 Centa i Jaya-Z. Moi piłkarze też lubią w szatni włączyć tego typu muzykę. Jednak nie po to, aby mi się przypodobać - puszcza oko.
Spośród trenerów Ekstraklasy Kocian nie ma sobie równych na... korcie. - Tenis to moja pasja, ale wiecznie brakuje mi na to czasu. Potrzebuję również dobrego partnera do gry, a w klubie nikt nie chce ze mną się zmierzyć - śmieje się. - W czasach młodości wzorem dla mnie był Ivan Lendl. Teraz podziwiam Novaka Djokovicia. Staram się ćwiczyć zagrania Serba - zdradza.
Podczas występów w Dukli Bańska Bystrzyca trener Ruchu trafił do wojska.
- To był klub wojskowy, więc zostałem żołnierzem - wyjaśnia. - Dostałem stopień podporucznika. Generałem zostałem dopiero w Polsce. Na Cichej w Chorzowie podczas prezentacji zespołu pod hasłem "Nadciąga Niebieska armia" - żartuje Kocian.