Janusz Filipiak: Żona chce finału Ligi Mistrzów

2011-06-01 4:00

Janusz Filipiak (59 l.) jest najlepiej opłacanym prezesem spółki giełdowej w Polsce. W ubiegłym roku zarobił 11,4 miliona złotych i to pierwszy powód do radości. Drugi doszedł szefowi Comarchu w niedzielę, kiedy Cracovia po niesamowitej rundzie wiosennej zapewniła sobie utrzymanie. Teraz w obozie "Pasów" po cichu zaczyna się mówić o pucharach.

"Super Express": - Mówi się, że utrzymanie Cracovii to piłkarski cud. Rzeczywiście?

Janusz Filipiak: - Nie, żadnego w tym cudu nie było. Zadecydowały cztery czynniki. Po pierwsze, zarząd klubu, który nie histeryzował, nie wrzeszczał na piłkarzy, a starał się pomóc. Jak chcieli lecieć na mecz samolotem, to polecieli. Jak chcieli bardzo dobry hotel, to też go mieli. Nie spanikowaliśmy ani przez moment i to się opłaciło. Po drugie, trener. Bez Szatałowa byłoby ciężko. W rankingu ligowych trenerów dla nas jest na pierwszym miejscu, potem długo, długo nikt.

- A pozostałe czynniki, które pomogły w utrzymaniu?

- Trzeci to piłkarze, a czwarty - nasi wspaniali kibice, którzy pokazali, że są z zespołem na dobre i na złe. Teraz chcemy zrobić wszystko, żeby jesienią nie było takiej kaszany, jak w poprzednim sezonie. Nasi fani na to nie zasłużyli. Chcemy się wzmocnić 3-4 piłkarzami.

Patrz też: Mateusz Bartczak nie zagra w czwartkowym meczu Cracovia – Zagłębie Lubin.

- A utrzymacie najlepszych graczy? Tercetu Ntibazonkiza - Suworow - Klich wielu wam zazdrości…

- Nie chcemy, żeby było jak w Lechu, gdzie na siłę zatrzymano najlepszych piłkarzy, a oni potem nie chcieli grać. Chcemy nasze gwiazdy przekonać, że warto tu zostać, nie tylko dla pieniędzy. Nie chcę, żeby poszli za nędzną kasę do nędznych klubów. Co z tego, że o Klicha są zapytania z Włoch, skoro on by tam teraz nawet ogonów nie grał? Trener Szatałow mówi graczom, że myśli o pucharach, że można tu zbudować fajny zespół i że warto zostać.

- Pan też mierzy w puchary?

- Jestem ostrożny, choć… Oglądałem z żoną finał Ligi Mistrzów w sobotę. Tak jej się podobało, że powiedziała: "Janusz, chcę tam być z Cracovią za 10 lat". Sam pan widzi, że presja jest spora. Kibice, dziennikarze, a teraz jeszcze żona. Co zrobić, trzeba się postarać (śmiech).

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze